Kilkaset sprzedanych biletów na seans filmowy, który nie ma daty ani informacji, co będzie na ekranie. Może lubelskie kino Bajka nie wie, jak przeżyje kryzys, ale wie, że ma wiernych widzów. – Napisz, że kierownik kina bardzo dziękuje – mówi Waldemar Niedźwiedź, który prowadzi Bajkę już niemal 30 lat.
– Wysyłajcie wiadomość dalej do znajomych, udostępniajcie post, bądźcie z nami w tym trudnym czasie, a my już po wszystkim odwdzięczymy się Wam wspaniałymi tytułami w naszym repertuarze! – apelują na swoim facebookowym profilu pracownicy lubelskiego kina Bajka.
Ostatniego studyjnego kina w mieście, które wyświetlało filmy siedem dni w tygodniu. Tak było przed pandemią.
Teraz nieczynnej Bajce chodzi o rozpropagowanie ogólnopolskiej akcji #wspieramykinapolskie. To pomysł polegający na zachęcaniu widzów do kupienia e-biletu na przyszłe seanse. Powstała platforma sprzedażowa www.wspieramy-kina.pl. Działa na zasadzie usługi przedpłaconej. Kupujący dostaje e-mail z kodem, który trzeba będzie okazać w kasie już po pandemii. Zakup takiego otwartego biletu daje kinu doraźny zastrzyk finansowy, który pomoże przetrwać najbliższe miesiące.
– Kochani! Nie wiemy, jak Wam dziękować! Od środy wykupiliście całą czerwoną salę – blisko 300 e-biletów ważnych do końca 2020 roku! – informuje kino na swojej stronie. I daje do postu serduszka.
– Będzie na zapłacenie jakiegoś rachunku. Ale przede wszystkim, bardzo ważne dla nas jest to, że widzowie o nas nie zapomnieli. Bo tak naprawdę, to widzowie dzwonili i pisali, pytając, jak nam pomóc, żebyśmy przetrwali. To było niesamowite. Hasło #widzimysięwBajce, to właśnie pomysł jednego z internautów. Myśleliśmy, jak zorganizować przedpłaty, czy może sprzedawać karnety, korzystając z tego zainteresowania naszym losem. Wtedy pojawiła się ogólnopolska akcja wspierająca kina polskie i natychmiast się zdecydowałem. To dla nas bardzo wygodne, bo organizatorzy zadbali o całą obsługę techniczną sprzedaży i promują ideę pomocy małym kinom – mówi Waldemar Niedźwiedź, który bardzo się cieszy z wirtualnego ścisku na widowni.
Wspomina, że poprzednio komplet realnych widzów na dużej, tak zwanej czerwonej sali, miał w zeszłym roku na amerykańskim dramacie „Nieplanowane”. To historia kierowniczki kliniki aborcyjnej, która całkowicie zmienia swój światopogląd.
– Stałe koszty, które mamy są bardzo duże. Jak dodam czynsz, pensje, rachunki to wychodzi 50 tysięcy zł miesięcznie. Z biletów i innych działań, w kasie kina zostaje 46 procent. Czyli powinienem mieć 100, 110 tysięcy zł wpływu, żeby domknąć budżet. I nie mówimy tu o tym, że jeszcze spłacam małą salę, którą urządziliśmy i otworzyliśmy jesienią 2018 roku. Na szczęście nie mam żadnego kredytu w banku, więc gdzie mogę to negocjuję, odraczam płatności rat, coś przesuwam – pociesza się szef Bajki i przyznaje, że największym kosztem stałym kina jest czynsz.
Związek Nauczycielstwa Polskiego, właściciel budynku przy ul. Radziszewskiego, gdzie działa kino, obniżył go tylko o 20 procent, jedynie za maj i czerwiec. Bajka jest jednak wdzięczna nawet i za to.
Z zapowiedzi władz wynika, że kina znajdują się na ostatnim miejscu długiej kolejki instytucji „odmrażanych” po opanowaniu pandemii.
– Jeśli pozwolą nam otworzyć w wakacje, to sytuacja niewiele się poprawi. Po pierwsze ludzie się pewnie będą bali przychodzić do kin. Po drugie latem jest zawsze słaba frekwencja. Nadrabialiśmy ją, organizując seanse dla uczestników kolonii, półkolonii czy w ramach Lata w mieście. W tym roku takiego zorganizowanego wypoczynku nie będzie. Może widzowie wrócą jesienią? – zastanawia się Waldemar Niedźwiedź, który wie, że do wydatków będzie musiał dopisać kwoty na środki dezynfekcyjne i ochronne dla pracowników.
– Czekamy na wytyczne. To rząd mi powie, ile osób mogę posadzić w rzędzie na widowni. Minister zdrowia zadecyduje, ile będę mógł wpuścić na salę. Jeśli przyjmę, że koszt seansu to 200 złotych, żebym wyszedł na zero muszę mieć 30 widzów, którzy zapłacą za bilet 15 zł. Może będziemy musieli grać rzadziej, żeby między projekcjami był czas na odkażenie sal? Nie wiem. Niektórzy dystrybutorzy poprzekładali premiery na jesień i zimę. Wiele filmów w ogóle nie wejdzie na ekrany. Niektóre nowości, jak „Sala samobójców. Hejter” już są w internecie. Sieć Kin Studyjnych, do których należy Bajka, organizuje nową platformę. Dzięki niej ludzie w domach będą mogli oglądać filmy, ale korzystając z systemu, jako widzowie konkretnego kina. Ja i inni szefowie kin na to się nie zgadzamy i bojkotujemy pomysł. Nie po to nie sprzedaję w kinie coli i popcornu, żebym teraz ludzi oduczał chodzenia do kina na ambitne filmy – dodaje kierownik lubelskiego kina, który bardzo dziękuje swoim widzom, że myślą o losie Bajki.
Akcja #wspieramykinapolskie na www.wspieramy-kina.pl trwa. W naszym województwie do projektu włączyło się pięć kin, oprócz Bajki, to: Metalowiec z Kraśnika, Renesans z Ryk, Sybilla z Puław i Merkury z Białej Podlaskiej.