Mieszkańca Lublina zdenerwowały hałasujące dzieci. Złapał więc jednego z chłopców i zamknął w swoim domu. Teraz odpowie przed sądem za porwanie.
– Skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia w tej sprawie – mówi Katarzyna Czekaj, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. – Z opinii biegłego wynika, że oskarżony ma ograniczoną poczytalność. Nie ma jednak przeszkód, by odpowiadał za swoje czyny przed sądem.
Chodzi o wydarzenia z czerwca tego roku. W lubelskiej dzielnicy Węglin odbywał się festyn dla dzieci. W jednym z pobliskich domów jednorodzinnych mieszka 56-letni Mirosław M. Mężczyzna cierpi na różnego rodzaju schorzenia. Opiekuje się również swoim ojcem. Feralnego dnia chciał odpocząć przed domem, ale przeszkadzały mu hałasujące dzieci.
Z relacji Mirosława M. wynika, że wielokrotnie zwracał dzieciakom uwagę i próbował uciszać. Jego prośby nie przynosiły jednak żadnego skutku. Kiedy jeden z chłopców zaczął przedrzeźniać i naigrywać się z mężczyzny Mirosław M. stracił cierpliwość. Złapał 11-latka, zaprowadził na swoją posesję i zamknął na klucz.
– Do kogo mam zadzwonić żebyś sobie poszedł? Po mamę czy po policję? – miał pytać chłopca.
Kolega złapanego 11-latka zawiadomił o wszystkim jego matkę. Niedługo później kobieta pojawiła się na posesji Mirosława M. Mężczyzna wypuścił chłopca jeszcze zanim na miejsce dotarli policjanci. Później tłumaczył mundurowym, że dzieci były „hałaśliwe i złośliwe”.
Za uprowadzenie dziecka grozi do 3 lat więzienia. Sprawą Mirosława M. zajmie się Sąd Rejonowy Lublin-Zachód.