(fot. Maciej Kaczanowski)
O usunięcie części ekranów akustycznych stojących wzdłuż al. Solidarności prosi prezydenta jedna z miejskich radnych. Tłumaczy, że ekrany zostały ustawione źle i potęgują hałas uciążliwy dla okolicznych mieszkańców. Urzędnicy twierdzą, że wszystko działa dobrze.
Sprawa dotyczy ekranów zamontowanych na wysokości dzielnicy Szerokie. Jej mieszkańcy skarżą się, że w ich okolicy jest bardzo głośno, a ekrany mające zapewniać ciszę, tylko odbijają dźwięk.
Do tego samego wniosku doszła Rada Dzielnicy Szerokie, która zabiega w Ratuszu o rozwiązanie problemu. Na razie urzędnicy poprzestali na wprowadzeniu ograniczenia dozwolonej prędkości (z 90 km/h do 60 km/h) na problematycznym odcinku al. Solidarności. Tego ograniczenia mało kto przestrzega, zwłaszcza że wielu kierowców uważa je za absurdalne i zbędne.
Za mieszkańcami wstawiła się miejska radna Monika Orzechowska (PO), która na piśmie poprosiła prezydenta, by zajął się sprawą.
– Ekrany zostały zamontowane niewłaściwie, ponieważ w żaden sposób nie zmniejszają hałasu, a wręcz przeciwnie: potęgują jego oddziaływanie. Zamontowane tylko z jednej strony powodują odbijanie hałasu, który jest nie do zniesienia dla mieszkańców – twierdzi radna Orzechowska w piśmie do prezydenta Lublina. Prosi w nim o zastanowienie się nad czasowym usunięciem ekranów. – Jeżeli takie rozwiązanie byłoby zadowalające, to ponowny montaż ekranów mijałby się z celem.
– Nie ma podstaw do zdemontowania ekranów. Byłaby to przedziwna sytuacja – odpowiada Karol Kieliszek z Urzędu Miasta i twierdzi, że hałas w dzielnicy Szerokie nie przekracza dopuszczalnych norm.
– Pomiary wykonano w trakcie tzw. analizy porealizacyjnej, którą mieliśmy obowiązek przeprowadzić po upływie 12 miesięcy od oddania drogi do ruchu. Nie stwierdzono przekroczenia norm hałasu.
Mieszkańcy kwestionowali te wyniki podkreślając, że pomiary prowadził projektant drogi. Ale nie było to jedyne badanie. – Pomiarów dokonywał także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i również on nie stwierdził przekroczenia norm – stwierdza Kieliszek. – Ekrany były ustawione zgodnie z decyzją środowiskową, a nie według czyjegoś subiektywnego widzimisię.
Ratusz nie wyklucza zlecenia kolejnych pomiarów hałasu.