Na górkach czechowskich, w miejscu budowy ciepłociągu, odkryto szczątki kostne przysypane – prawdopodobnie – wapnem oraz cegłami. Nie wiadomo jednak, czy są to kości ludzkie. To mogą dopiero potwierdzić badania.
Tego odkrycia dokonała 20 kwietnia Urszula Chłopicka, jedna z przeciwniczek zabudowy górek.
Jak relacjonuje, razem z inną aktywistką – Magdaleną Nosek – zeszła do rowu, w którym Lubelskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej kładzie rury ciepłownicze. Dodaje też, że to miejsce nie było wtedy w żaden sposób zabezpieczone (dzisiaj jest odgrodzone taśmą). Obok rur miały znajdować się niewielkie, kilkucentymetrowe kawałki kości oraz stare cegły.
– Zainteresowało nas przede wszystkim to, że w skale macierzystej, lessowej, pojawiają się U-kształtne zagłębienia wypełnione gruzem. To nie są cegły dzisiejszych rozmiarów. Niektóre z nich są bardzo charakterystyczne: szkliwione, zielonkawe. Były, prawdopodobnie, posadzką w jakichś „bogatszych” obiektach, być może nawet są z kaplicy zamkowej – mówi Magdalena Nosek.
Jednak dodaje, że są to na razie informacje wstępne. W swojej ocenie powołuje się na opinię Dariusza Prażmo, autora Leksykonu Lubelskich Cegieł opublikowanego na stronie Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN.
Podczas dzisiejszej konferencji padło pytanie, czy obrońcy górek są pewni, że znalezione pozostałości to ludzkie kości. – W laboratorium nie potrafią tego ocenić, na podstawie tych próbek, na 100 proc. Z tego powodu te szczątki zostały przekazane do dalszych badań do Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie – tłumaczy Magdalena Nosek.
Przeciwnicy zabudowy górek odwoływali się również do historii tego terenu. Jak zaznaczyła Urszula Chłopicka, są to jednak tylko przypuszczenia. Na terenie górek znajdował się dawniej poligon wojskowy. Aktywistka mówi, że było to miejsce bombardowane przez Niemców w czasach II wojny światowej. Powołuje się na zdjęcia lotnicze, które miały być wykonane w 1944 r. i miały przedstawiać, że na górkach pozostały leje po bombach. Potem miały być one przysypywane.
– Wiemy, że komuniści mordowali i pozbywali się zwłok w ten sposób, że kładli je w doły, posypywali wapnem i przysypywali gruzem lub ziemią. Przypuszczamy, że zamiast kopać te doły, po prostu wykorzystywali te leje – argumentuje lubelska działaczka.
O znaleziskach zostały powiadomione policja i prokuratura. Obrońcy górek skontaktowali się również z Instytutem Pamięci Narodowej w Lublinie.
Do sprawy odniósł się LPEC. Teresa Stępniak-Romanek, rzecznik spółki, napisała w oświadczeniu wysłanym mediom, że wykonawca – firma Heatco Sp. z o.o. – zgłosił w ubiegłym tygodniu, że na teren budowy była wezwana policja. Zaprzecza również, by w miejscu prac znaleziono „jakiekolwiek pozostałości o charakterze archeologicznym czy militarnym.”
– Wszystkie prowadzone prace odbywają się zgodnie z posiadaną przez spółkę decyzją o pozwoleniu na budowę. Przebieg sieci ciepłowniczych zaplanowany został zgodnie z obowiązującym dla tego obszaru miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego w pasach przewidzianych pod uzbrojenie sieciowe. Należy podkreślić, że znajduje się tam już m.in. położona sieć kanalizacyjna – pisze Teresa Stępniak-Romanek.
Jak zapewnia, LPEC jest w stałym kontakcie z IPN i deklaruje „pełną współpracę w wyjaśnieniu sprawy.”