Miasto ma problem z boiskiem treningowym zbudowanym dla klubu Lublinianka. – Ono nie nadaje się do użytku – alarmuje prezes klubu. Zamówił nawet fachowe badanie stanu boiska. – Ta ekspertyza jest druzgocąca.
– Z ekspertyzy wynika, że boisko trzeba wykonać od nowa – stwierdza Krzysztof Gil, prezes Lublinianki. To jego kibice wywalczyli pieniądze z budżetu obywatelskiego na przebudowę obiektów sportowych przy Leszczyńskiego. Na pierwszy ogień poszły boiska treningowe między stadionem a brzegiem Czerniejówki, na co przeznaczono pół miliona złotych. Na jednym z boisk dosiano trawę, zaś drugie przeszło większą przebudowę. I teraz są z nim problemy.
– Ono nie nadaje się do użytkowania. Problem jest głównie z murawą – mówi Gil. I podkreśla, że zamówiona przez niego ekspertyza obnażyła szereg błędów popełnionych przy urządzeniu boiska. – Nawieziono ziemię z kamieniami, a nie urodzajną. Zastosowano niezgodne z dokumentacją nasiona traw. Użyto zwykłego piasku, a nie płukanego. Dobrze działa tylko system nawadniania. Na to wydano publiczne pieniądze, przeznaczone na projekt z budżetu obywatelskiego, na który głosowało kilka tysięcy ludzi.
– To boisko nawet nie spełnia standardów i nie zostanie dopuszczone do użytkowania, bo jest wielkim bublem – stwierdza miejski radny Marcin Nowak (Wspólny Lublin), sympatyk Lublinianki, który domaga się od władz miasta wyegzekwowania naprawy boiska. O to samo upomina się również klub. – Przekazaliśmy ekspertyzę Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji, by interweniował u wykonawcy – tłumaczy prezes. – Boisko jest przecież objęte gwarancją.
>>> Przeczytaj także: Lublin: Coraz mniej płatnych parkingów strzeżonych na osiedlach. Urząd ma problem
– Prace zostały zakończone w połowie zeszłego roku. Klub trenował całą jesień i nie było problemów. Dopiero teraz zwrócił się do nas z informacjami na temat stanu boiska. Twierdzi, że mogły być popełnione jakieś błędy, bo jego zdaniem trawa nie rośnie tak, jak powinna – mówi Miłosz Bednarczyk, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, czyli miejskiej spółki, która zlecała prace na obiektach sportowych przy Leszczyńskiego i jest ich zarządcą.
MOSiR zapowiada, że zleci własną ekspertyzę stanu boiska. Ta zamówiona przez klub nie jest dla spółki wystarczającą podstawą do żądania napraw gwarancyjnych. – Ta ocena została wykonana w okresie zimowym, gdy siłą rzeczy trawa nie rośnie. Trzeba to sprawdzić w okresie wegetacji trawy i my to zrobimy – deklaruje Bednarczyk. – Wiosną na nasze zlecenie zostanie przeprowadzona inwentaryzacja. Jeżeli wykaże problem z nawierzchnią lub wzrostem trawy, wtedy będziemy mieli podstawy, by domagać się napraw.
>>>