Duże podwyżki płac, po ponad 5700 zł, przyznał prezydent Lublina czworgu jego zastępców. Większe przelewy trafią na ich konta z wyrównaniem od 1 grudnia. Sporą podwyżkę, ponad 9 tys. zł, dostał wcześniej sam prezydent. Wzrosły także diety radnych
Szeregowi podwładni prezydenta nie mogą liczyć na tak duże kwoty, bo budżet miasta na rok 2022 przewiduje średnio po 200 zł podwyżki na etat od 1 stycznia. Oznacza to, że szeregowy pracownik musiałby przez ponad dwa lata odkładać swoją podwyżkę do skarbonki, by uzbierać kwotę, o którą wzrośnie miesięczne wynagrodzenie na stanowisku zastępcy prezydenta.
Po 5700 zł podwyżki
Krzysztof Żuk zarządził, że jego zastępcy będą zarabiać po 16 640 zł miesięcznie zamiast 10 875 zł. Wyjaśnijmy, że kwoty użyte w tekście są kwotami brutto. Na wypłatę składa się wynagrodzenie zasadnicze, które zostało podniesione z 4 500 zł do 9 000 zł, dodatek funkcyjny zwiększony z 2 750 zł na 3 800 zł oraz dodatek specjalny, który wzrósł z 3 625 zł na 3 840 zł. Razem daje to 16 640 zł.
Tyle będzie teraz wynosić pensja każdego zastępców prezydenta, a jest ich czworo. Artur Szymczyk odpowiada za sprawy inwestycji i rozwoju, Monika Lipińska za sprawy społeczne, Mariusz Banach za oświatę, a Beata Stepaniuk-Kuśmierzak za kulturę i sport.
Wspomniane 16 640 zł to jednak nie wszystko. Zastępcom prezydenta przysługuje również dodatek za wieloletnią pracę, zależny od przepracowanych lat, który może wynieść maksymalnie 1 800 zł.
Jak tłumaczy to Ratusz
Podwyżki wynagrodzeń są częściowo wymuszone ogólnopolskimi przepisami dotyczącymi zarobków samorządowców, choć teoretycznie mogłyby być mniejsze i też byłyby zgodne z prawem. Ratusz tłumaczy jednak, że chciał przerwać sytuację, w której zastępca prezydenta Lublina zarabia mniej od podległego mu dyrektora wydziału.
– Poprzednie, nieobowiązujące już rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych obniżało od dnia 1 lipca 2018 roku wynagrodzenia dla zastępców prezydenta, nie wprowadzając jednocześnie zmiany na podległych stanowiskach – tłumaczy Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – W efekcie doprowadziło to do sytuacji, w której wynagrodzenia części pracowników wydziałów były wyższe niż koordynujących ich pracę zastępców prezydenta. Korekta pozwoli na uporządkowanie tej sytuacji, zaburzonej zmianą przepisów z lipca 2018 r.
Żuk mógł dać więcej
Przyznane przez prezydenta podwyżki wynagrodzeń jego zastępców teoretycznie mogły być większe. W mieście wielkości Lublina zastępca prezydenta może zgodnie z prawem dostawać 9 730 zł wynagrodzenia zasadniczego (Żuk przyznał o 730 zł mniej), zaś dodatek funkcyjny może wynieść 4 500 zł (prezydent przyznał 3 800 zł).
Nie tylko dla zastępców
– Zmianą wynagrodzenia objęci zostali również skarbnik miasta i sekretarz miasta – potwierdza Góźdź.
Skarbniczka Lucyna Sternik zarabiała dotychczas 12 125 zł brutto plus dodatek za wieloletnią pracę. Po podwyżce jej wynagrodzenie wyniesie tyle samo, co zastępców prezydenta: 16 640 zł brutto plus dodatek za wysługę lat.
Sekretarz miasta Andrzej Wojewódzki nie dostał tak dużej podwyżki, co pozostali urzędnicy ze szczytu Ratusza. Dotąd miał 11 300 zł plus dodatek za wysługę lat, po zmianie będzie dostawać 13 500 zł plus dodatek za wieloletnią pracę.
Zaczęło się od prezydenta
Fala podwyżek w Ratuszu zaczęła się od samego Krzysztofa Żuka, któremu w listopadzie Rada Miasta podniosła wynagrodzenie o ponad 9 tys. złotych. Wcześniej prezydent zarabiał 12 250 zł, a obecnie 21 485 zł (w tym 2 154 zł dodatku za wieloletnią pracę). Podwyżka została mu przyznana z wyrównaniem od sierpnia, bo wynikało to wprost z ogólnopolskich przepisów, które wymuszają podniesienie płac na różnych szczeblach samorządu.
Prawo określa obecnie górne stawki wynagrodzeń w samorządach. Wynika z niego również, że prezydent miasta wielkości Lublina nie może zarabiać mniej niż 80 proc. maksymalnej kwoty. Radni zatwierdzili jednak maksymalne dopuszczalne kwoty dla Krzysztofa Żuka.
Nawet opozycja to poparła
– Doskonale państwo zdajecie sobie sprawę, jak odpowiedzialna jest rola prezydenta dużego miasta – mówił Jarosław Pakuła, przewodniczący Rady Miasta, należący do klubu prezydenta Żuka. Jednak nie tylko stronnicy prezydenta popierali tę podwyżkę, bo przyklasnęła jej również opozycja. – Świat poszedł do przodu, menadżerowie firm prywatnych na stanowiskach kierowniczych nawet w Lublinie zarabiają więcej niż prezydent 300-tysięcznego miasta – mówił radny Piotr Breś z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Ile kosztuje to miejską kasę
W budżecie miasta na rok 2022 zarezerwowano 16,4 mln zł na wzrost wynagrodzeń pracowników podległych miastu (nie tylko ze szczytów Ratusza). Wspomniana kwota nie obejmuje osób, których podwyżki wynikają wprost z podniesienia płacy minimalnej do 3010 zł, bo na zwiększenie ich płac zarezerwowano w kasie miasta 9,8 mln zł.