Już przeszło sześć milionów złotych kosztowała miejską kasę obecna zima. Najwięcej pieniędzy poszło na odśnieżanie ulic. Dużo pochłonęło też łatanie dziur w jezdniach. Do tego dojdą odszkodowania dla kierowców, którzy uszkodzili auta na wyrwach.
– Oj, grudzień był zdecydowanie najdroższy – mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. – Stycznia nie mamy jeszcze rozliczonego, faktury będą na początku lutego, ale szacujemy, że za ten miesiąc zapłacimy nieco ponad milion – dodaje. Natomiast tylko w listopadzie i grudniu za odśnieżanie przystanków MPK musiało zapłacić wykonawcom 52 tys. zł.
Pieniądze liczą też właściciele samochodów uszkodzonych na dziurach w jezdni. Do tej pory do magistratu zgłosiło się 20 kierowców domagających się odszkodowań. Ostatecznie pieniądze te będzie musiało wydać miasto.
Do największej liczby szkód doszło na al. Solidarności, al. Tysiąclecia i al. Warszawskiej, gdzie natężenie ruchu jest dość duże, a dopuszczalne prędkości jazdy dość wysokie, ale były też zgłoszenia z ul. Pogodnej i Grabskiego.
Dotychczasowe koszty łatania dziur spowodowanych przez zimę 2010/11 szacowane są na blisko 200 tys. złotych, z czego ok. 70 tys. złotych trzeba było wydać jeszcze w zeszłym roku, między świętami a sylwestrem. – Prace praktycznie dobiegają końca, w nocy z wtorku na środę uzupełniane były ubytki w całym śródmieściu – mówi Adam Borowy z miejskiego Wydziału Dróg i Mostów.
Wiadomo, że to nie koniec kosztów. Właśnie teraz zima do nas wraca.
– Na szczęście, w najbliższych prognozach jest mowa tylko o niewielkich opadach śniegu – stwierdza Radzikowski. – Ale prognozy są tylko prognozami, sytuację będziemy musieli śledzić na bieżąco.
Jest szansa, że przyszła zima będzie mniej kosztowna. A to dlatego, że magistrat zamierza wyremontować w tym roku wiele ulic, których nawierzchnia przez swój zły stan była bardzo podatna na powstawanie nowych dziur.
– Między innymi Krochmalną, al. Smorawińskiego, fragment Kraśnickiej i Lwowskiej. Dzięki temu na kilka lat będziemy mieli problem z głowy – mówi Borowy. – Tam, gdzie jest nowa nawierzchnia, mamy spokój, jak choćby na Jana Pawła II, Szeligowskiego czy Chodźki.
Drogowcy przyznają, że zwłaszcza w przypadku ul. Krochmalnej brak remontów mógłby spowodować w ciągu kilku lat większe wydatki z miejskiej kasy niż solidny remont jej nawierzchni.