i oddawała im część łupów. Pierwsze ze śledztw dotyczących działalności Dziuńka zakończyła właśnie Prokuratura Apelacyjna w Lublinie.
Dziuniek kontaktował się z Januszem P. ps. Parasol, Andrzejem K. ps. Pershing, Andrzejem Z. ps. Słowik. – Spotykali się w warszawskich hotelach i restauracjach w Lublinie – mówi Włodzimierz Nowak, zastępca prokuratora apelacyjnego w Lublinie. – Za to, że lubelska grupa mogła działać pod ochroną gangu z Pruszkowa, oddawała mu część pieniędzy z przestępstw.
Dziuniek i dwadzieścia innych osób zostanie oskarżonych o tworzenie zorganizowanej grupy o charakterze zbrojnym, która zajmowała się wyłudzeniami towarów. Gangsterzy znajdowali firmy, które istniały już od kilku lat i pod ich szyldem sprowadzali towary. Przedtem rozpoznawali rynek, szukali kontrahentów, wynajmowali pomieszczenia. Gdy nadchodziły terminy płatności za pobrane towary, firmy już nie było. W ten sposób na działającą w Katowicach firmę Intercen przestępcy wyłudzili ponad 1,8 mln zł.
Przeciwko Dziuńkowi i jego ludziom prokuratura prowadzi kilka innych śledztw dotyczących kolejnych wyłudzeń, wymuszania haraczy, rozprowadzania narkotyków. U gangsterów znaleziono cztery sztuki broni. Przywódca miał samopowtarzalną strzelbę. Odkryto też miejsce, w którym ćwiczyli strzelanie. Celowali do podziurawionego jak sito samochodu.
Dowody przeciwko gangsterom zdobyto m.in. dzięki zeznaniom świadków koronnych – skruszonych członków mafii. Zeznawał Jarosław S. ps. Masa, który opowiedział o bliskich kontaktach szefów grupy lubelskiej z pruszkowską.