Grube miliony złotych może zarobić miasto na składowisku azbestu, które na wysypisku w Rokitnie chcą uruchomić miejskie wodociągi. W regionie są tylko dwa takie składowiska: w Kraśniku i Poniatowej.
Tymczasem cały azbest, jaki jest na polskich dachach i ścianach, musi być usunięty i zutylizowany do 2032 roku. - To oznacza, że będzie duże zapotrzebowanie na takie składowiska - mówi Arkadiusz Iwaniuk, wiceszef Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska.
- Zwłaszcza na Lubelszczyźnie, gdzie azbestu jest bardzo dużo. Zajmujemy pod tym względem drugie miejsce w Polsce - podkreśla.
- Szacunki mówią, że w regionie jest jeszcze około 2 milionów ton azbestu, w większości są to pokrycia dachowe - informuje Marta Smal z Urzędu Marszałkowskiego. W samym Lublinie jest ok. 2000 obiektów zawierających elementy z eternitu. Z szacunku wynika, że z terenu miasta trzeba usunąć jeszcze ok. 2,5 tys. ton azbestu.
Lublin może na tym sporo zarobić. - Aktualne ceny utylizacji azbestu to 16 zł za metr kwadratowy dachu i 1,20 zł za kilogram rury - wylicza Tadeusz Fijałka, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, które administruje wysypiskiem w Rokitnie. Mieszkańcy Lublina, Świdnika i gminy Lubartów, które zrzucały się na budowę Rokitna, będą płacić niższe stawki. Pozostali zapłacą więcej i to na nich ma zarabiać miejska kasa.
I choć azbest jest materiałem niebezpiecznym dla zdrowia, to składowiska nie trzeba się obawiać. - Odpowiednio prowadzone składowisko nie jest groźne dla otoczenia - zapewnia Iwaniuk. - Azbest jest groźny tylko wtedy, kiedy pyli, gdy jest cięty i rozdrabniany. Ale jeżeli jest przykryty odpowiednio grubą warstwą ziemi, wtedy, nie stanowi problemu. Nigdy nie stwierdzono, by szkodliwy dla zdrowia był azbest zawarty w glebie lub wodzie - dodaje.
Ostateczna decyzja o uruchomieniu składowiska należeć będzie do prezydenta Lublina. Wstępne rozmowy już się odbyły. MPWiK wysłało już ofertę do gminy Lubartów, na terenie której znajduje się wysypisko w Rokitnie