Mieszkańców Czechowa rażą zarośnięte chwastami i zasypane śmieciami duże połacie osiedla. Mają pretensje do spółdzielni mieszkaniowych. Tymczasem okazuje się że brudasem jest miasto, właściciel tych terenów.
O jakie tereny chodzi? Pierwszy to grunt za „Orfeuszem”, drugi to obszar pomiędzy ulicą Górską a ulicą Elsnera (przy budowanym zespole szkół).
– Od wiosny do jesieni tereny te straszą wysokimi na dwa metry chwastami i wyrzucanymi tam odpadkami – twierdzi mieszkaniec Czechowa. – Podobno są to miejsca należące do miasta, stąd spółdzielnia się nimi nie interesuje. Dziwne to trochę, zważywszy jak drogie są grunty w Lublinie i okolicy. Tymczasem opisane wyżej nieużytki są wystarczająco duże, żeby mogły się na nich powstać tereny rekreacyjne, bloki mieszkalne lub obiekty handlowe.
W spółdzielni Czechów potwierdzają opinię mieszkańców. Miasto – chociaż jest właścicielem – nie interesuje się tymi gruntami.
Wiosną suchą trawę podpala okoliczna młodzież, niejednokrotnie interweniowała straż pożarna. Gdy jest ciepło, znajdują tu schronienie okoliczni pijacy.
– Przykro patrzeć na tak atrakcyjne kawałki ziemi, które stoją odłogiem i nic się na nich nie dzieje – przyznaje Ryszard Pawlik, kierownik administracji osiedla Karłowicza. – Słyszałem o przetargach na te grunty, ale w rezultacie nic chyba z tego nie wyszło.
W Urzędzie Miasta obiecują szybkie rozwiązanie problemu.
– W tym tygodniu znikną chaszcze i śmieci z terenu przy nowo budowanej szkole – zapewnia Mirosław Kalinowski z biura rzecznika prezydenta. – Potem uprzątniemy obszar między ul. Górską a Elsnera.
Bardziej skomplikowanie przedstawia się sytuacja terenów przy „Orfeuszu”.
– Część terenu należy do brytyjskiej firmy BP, która miała tutaj postawić stacje benzynową – wyjaśnia Kalinowski. – Firma ma siedzibę w Krakowie, kontaktowaliśmy się z nimi w tej sprawie i mają zachwaszczenie usunąć. Podobnie Korporacja Kupców Lubelskich, która jest posiadaczem części tego terenu. Niebawem znikną również chaszcze i chwasty na części działki należącej do miasta i Izby Skarbowej.