Spacerowicze się śmieją, rowerzyści narzekają, a urzędnicy z Ratusza zapewniają, że ścieżka prowadząca nad Zalew Zemborzycki budowana jest zgodnie z projektem.
Pojechaliśmy na miejsce. Rzeczywiście, mogą być problemy z bezkolizyjnym połączeniem istniejącej już trasy z nowo budowanym odcinkiem. Jeśli stanie się twarzą do zalewu, na ostatnim fragmencie istniejącej już ścieżki przy ul. Janowskiej, czerwony pas dla rowerzystów jest po prawej stronie. A na budowanym właśnie odcinku trasy przy Żeglarskiej znajduje się z lewej strony. Ten fragment za miesiąc zostanie połączony z już istniejącą ścieżką wzdłuż Bystrzycy.
- Nie będzie żadnych problemów z połączeniem ścieżki - zapewnia Andrzej Bałaban, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta. - Na krótkim odcinku trasy nie będzie podziału na część dla pieszych i dla rowerzystów. Będą o tym informowały odpowiednie znaki.
• Skąd taki pomysł?
- Tak jest w projekcie. To rozwiązanie zgodne z prawem o ruchu drogowym i z pewnością nie będzie przyczyną kolizji.
- Bez sensu - twierdzą rowerzyści. - To utrudnianie sobie życia.
Wojciech Jurkiewicz, prezes Klubu Kolarskiego "Welocyped” mówi, że to nie jedyny problem związany z trasą rowerową nad zalew. Według rowerzystów ścieżka przy zalewie powinna być znacznie szersza. Zwłaszcza że w przyszłości połączą się z nią trasy wiodące do Dąbrowy i Mariny. Przy wiadukcie kolejowym już w tej chwili jest tłok. Dochodzi nawet do przepychanek.
- A poza tym bruk, z którego wykonano ścieżkę, jest dla rowerzystów bardzo niewygodny do jazdy - dodaje Wojciech Jurkiewicz.
- Położenie asfaltu byłoby zbyt kosztowne - twierdzą urzędnicy.
Do sprawy wrócimy