Miasto ma kłopot z wyborem firmy, która zajmie się śródmiejskimi terenami zielonymi, które trzeba kosić, porządkować, przycinać krzewy i drzewka. Chodzi m.in. o park Bronowicki, Błonia koło Zamku i Ogród Saski, w którym trzeba też opiekować się pawiami. Do miasta zgłosiły się dwie chętne firmy, ale obie za drogie
Umowa dotycząca opieki nad terenami zielonymi w centrum Lublina wygasła już jesienią. Nieco dłużej, bo do sylwestra obowiązywała umowa na utrzymanie Ogrodu Saskiego.
Nowy kontrakt ma obowiązywać do końca 2021 r. Ratusz od jesieni próbuje znaleźć jego wykonawcę, ale bezskutecznie. Pierwszy przetarg został unieważniony pod koniec października ze względu na zbyt wysokie ceny: miasto spodziewało się wydać 2,6 mln zł, zaś najtańsza firma zażyczyła sobie 5,5 mln zł.
Z tego samego powodu unieważniono teraz drugi przetarg. Jedna z firm zażyczyła sobie 4,4 mln zł (warszawskie Floreko), natomiast droższa (lubelska Garden Designers) oczekiwała 4,9 mln zł. Tymczasem miasto niezmiennie ma do wydania 2,6 mln zł. – Zostanie ogłoszony kolejny przetarg – zapowiada Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta.
Problem dotyczy obszaru obejmującego m.in. Ogród Saski, gdzie do wykonania są nie tylko prace zieleniarskie, włącznie z precyzyjnym strzyżeniem krzewów tworzących cyferblat zegara słonecznego. Trzeba tu również zadbać o oczka wodne, kapliczkę przy Al. Racławickich, zatroszczyć się o parkowe ławki i siedziska, stoliki szachowe, płoszyć gawrony korzystając z usług sokolnika oraz usuwać ich gniazda.
Po każdej wichurze trzeba także usuwać powalone drzewa. Zlecenie dotyczy nawet opieki nad pawiami, które należy dokarmiać, szczepić i odrobaczać. Samicy trzeba przygotować gniazdo oraz zaopiekować się jej młodymi, nie wspominając o regularnym czyszczeniu woliery. W wykazie zadań do wykonania jest nawet zakup… nowego pawia.
Mimo problemów z wyborem firmy zieleniarskiej, życie w Ogrodzie Saskim toczyło się wczoraj normalnie: paw popisywał się ogonem przed samicą ku uciesze spacerowiczów, w najlepsze trwało zamiatanie alejek, a żywopłoty z bukszpanu zabezpieczone były specjalną siatką. Ratusz zapewnia, że zabytkowy park nie zostanie bez opieki, podobnie jak pozostałe tereny zielone znajdujące się w problematycznym rejonie miasta.
– Zieleń w tym rejonie jest utrzymywana interwencyjnie – tłumaczy Mazurek-Podleśna. Dodaje, że także pawie mają zapewnioną opiekę. – To, że pozostają zamknięte w wolierze jest spowodowane dużą wilgocią, którą znoszą gorzej niż niskie temperatury.