Miasto pomoże Motorowi rozmawiać ze sponsorami. Ale to klub ma szukać sponsorów.
W miniony czwartek prezydent wycofał z obrad Rady Miasta projekt uchwały w sprawie powołania spółki sportowej. - To był projekt za szybko przygotowany - przyznaje Adam Wasilewski, prezydent Lublina. - Tworzenie spółki wymaga czasu. Zamrożenie kapitału i poszukiwanie sponsorów trwa kilka miesięcy - wyjaśnia Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta miasta.
Piłkarzom pozostają tylko stypendia: 2800 zł brutto miesięcznie. Ale nie zadowala to ani klubu, ani jego kibiców.
Na czwartek kibice szykują demonstrację. Chcą o godz. 11 spotkać się przed Ratuszem. Akcja będzie legalna. - Dostaliśmy bardzo profesjonalnie przygotowane zgłoszenie. Organizatorem demonstracji jest Lubelski Klub Piłkarski Motor - mówi Lesław Mazur, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Administracyjnych w Urzędzie Miasta.
- Bierzemy odpowiedzialność za to, co się tam będzie działo - zapewnia Waldemar Paszkiewicz, prezes LKP Motor. Na placu Łokietka ma demonstrować co najmniej tysiąc osób. - Mam nadzieję, że będzie to spotkanie w pokojowej atmosferze - Marcin Popławski, kapitan drużyny. - Proszę się nie dziwić emocjom kibiców. To są ludzie, którzy od początku byli z tym klubem, składają się na odżywki i sprzęt dla piłkarzy. Podchodzą do tego bardzo emocjonalnie - mówi Paszkiewicz.
Tymczasem wczoraj władze miasta spotkały się z piłkarzami. Zawodnicy przyjechali autokarem, którym mieli jechać na zgrupowanie. Pomysł spotkania zrodził się nagle, by - jak nieoficjalnie przyznają urzędnicy - złagodzić nastroje kibiców.
Paszkiewicz poprosił wczoraj prezydenta o wystawienie listu, w którym władze Lublina zwracałby się o pomoc dla Motoru. Z takim listem władze klubu miałyby wędrować od firmy do firmy, prosząc o pieniądze. Ale prezydent ma inną propozycję. - Jeżeli pan wskaże jakąś instytucję lub przedsiębiorstwo, które będzie skłonne sponsorować piłkę nożną to będę z nimi prowadzić rozmowy - mówi Wasilewski.
Ratusz zapewnia, że stadion przy Al. Zygmuntowskich będzie gotowy na II-ligowe rozgrywki. - To jest zadanie absolutnie priorytetowe dla MOSiR-u - zapewnia Włodzimierz Wysocki, zastępca prezydenta. Jednak nie wiadomo, czy prace skończą się na czas. - Jeśli kibice zechcą pomóc w montażu krzesełek, to prace pójdą szybciej - mówi Żuk. - Niewykluczone, że jeden mecz trzeba będzie rozegrać na zewnątrz - dodaje. Ale wiadomo już, że na pewno nie będzie to stadion w Łęcznej. Nie zgodziła się na to policja.