Od miesięcy woda leje się nam na głowy, a ściany pokrył grzyb – skarżą się mieszkańcy ulicy Krochmalnej. Remont dachu w ich zabytkowej kamienicy rozpoczął się jesienią. Prac nie skończono do dziś.
Zabytkowy gmach z 1902 roku należał do dawnej cukrowni. Lokatorzy wykupili go przed kilkoma laty i założyli wspólnotę mieszkaniową. Zebrali ponad 80 tys. zł na remont zniszczonego dachu.
Z firmą zarządzającą budynkiem uzgodnili, że ruszy on latem. Wykonawca zabrał się do pracy we wrześniu. Miał skończyć w dwa miesiące. W listopadzie prace wstrzymano. Ludzie zostali z folią, zamiast dachu.
– Kiedy przyszły mrozy, w mieszkaniu było tylko pięć kresek powyżej zera – dodaje Siedlecki. – Z trudem wytrzymałem, a potem przyszła woda. Kiedy zgłosiłem w administracji, że zalewa instalację elektryczną, to kazali mi wyłączyć światło. Innej pomocy nie było.
Opóźnienie i przerwa w remoncie doprowadziły do licznych zniszczeń w budynku. W murach widać głębokie pęknięcia. Ściany w mieszkaniach są zawilgocone.
– U mnie robotnicy uszkodzili rurę, więc woda tryskała z gniazdek elektrycznych – mówi Tomasz Wojtaś, mieszkaniec kamienicy. – Zalało mi całe mieszkanie. Do wymiany mam podłogi i tapety.
Gdy informacje o szkodach dotarły do wykonawcy robót, ten podniósł cenę za remont. – Zażądał od nas dodatkowych 30 tys. zł – mówi Siedlecki. – Twierdził, że wzrosły ceny materiałów. Ale, moim zdaniem, chciał w ten sposób zrekompensować sobie koszty naprawy szkód. Powinien to zrobić za własne pieniądze.
Mieszkańcy kamienicy czują się bezsilni, bo również firma, którą wynajęli do administrowania budynkiem, nie reaguje na ich skargi. – Była tylko jedna wizja lokalna i masa obietnic – mówi Siedlecki. – Do tej pory nic nie zrobili. Powinni zdyscyplinować wykonawcę. W końcu za to im płacimy.
Mimo licznych prób, nie udało nam się skontaktować z właścicielem firmy, prowadzącej remont. Próbowaliśmy też wyjaśnić sprawę w firmie Ad-Bud, która zarządza kamienicą.
Niestety, jej prezes ani żaden z pracowników firmy nie znalazł czasu, by odnieść się do skarg mieszkańców. Ci zaś zastanawiają się nad zmianą zarządcy i oddaniem sprawy do sądu. Będą też interweniować u konserwatora zabytków, który formalnie sprawuje nadzór nad remontem.
Do sprawy wrócimy.