Lekceważenie, bagatelizowanie, bezczynność – takie zarzuty stawiają prezydentowi mieszkańcy Ponikwody skarżący się w sprawie nierealizowanej od lat budowy przedłużenia ul. Węglarza. Radni uznali, że skarga jest bezzasadna.
Ulica Węglarza, która zaczyna się skrzyżowaniem z al. Spółdzielczości Pracy, kończy się dzisiaj za skrzyżowaniem z ul. Walecznych, gdzie zorganizowano prowizoryczną pętlę autobusową. Ulica urywa się w polu, ale na biurkach urzędników od lat leży gotowy projekt przedłużenia drogi do ul. Trześniowskiej. Gotowe jest również pozwolenie na budowę takiej trasy.
Mieszkańcy bezskutecznie upominają się o przedłużenie drogi. Urząd Miasta wyjaśnia, że nie ma na to pieniędzy. Zarazem nie zgadza się na to, żeby przed wykonaniem drogi zamontować sygnalizację świetlną na skrzyżowaniu ul. Węglarza z ul. Walecznych. Tymczasem kierowcy skarżą się, że jest tutaj niebezpiecznie, a część okolicznych mieszkańców prosi wręcz o ograniczenie dozwolonej prędkości. Ratusz odpowiada, że nie ma tu podstaw do ograniczania prędkości poniżej 50 km/h.
Urząd Miasta przekonuje, że niezasadna byłaby budowa sygnalizacji świetlnej przed wybudowaniem ulicy. Tym bardziej, że sygnalizacja jest częścią dokumentacji nowej ulicy. Pieniędzy na jej budowę na razie nie ma.
– To jest znacząca kwota – przyznaje prezydent Krzysztof Żuk. Stwierdza, że może to być nawet 60 do 70 mln zł. Dodaje, że miasto stara się już o fundusze na przedłużenie ul. Węglarza.
– Jest to zadanie zgłoszone do sfinansowania w ramach Rządowego Programu Inwestycji Strategicznych – mówi Żuk i podkreśla, że miasto nie ma jeszcze decyzji przyznaniu lub nieprzyznaniu dofinansowania. – W ciągu najbliższych dni ta sprawa powinna być rozstrzygnięta na poziomie premiera. Bez dofinansowania nie jesteśmy w stanie tego zadania zrealizować.
Ostatecznie Rada Miasta uznała, że w sprawie budowy przedłużenia ul. Węglarza nie można zarzucić prezydentowi bezczynności.