Mieszkania osiągnęły w naszym regionie rekordową cenę. W ostatnim półroczu skoczyły w górę o prawie 20 procent. Ale i tak kupujących jest coraz więcej. Wszyscy chcą zdążyć przed lipcowymi zmianami w udzielaniu kredytów.
– Ludzie się tego boją – przyznaje Zbigniew Gołąb, szef Lubelskiej Giełdy Nieruchomości. – Chcą zdążyć z kupnem mieszkania przed wakacjami. To jedna z głównych przyczyn boomu na rynku nieruchomości, który obserwujemy w naszym regionie od kilku miesięcy.
Choć, zdaniem ekspertów, powodów jest więcej. – Ustabilizowała się sytuacja na rynku pracy, trochę poprawiły się zarobki – wylicza Artur Sadowski z firmy developerskiej Mak-Dom w Lublinie. – No i coraz większa jest grupa młodych ludzi, którzy zamiast płacić czynsz za stancję, wolą spłacać kredyt za własne mieszkanie.
– Miesięcznie za wynajęcie dwupokojowego mieszkania w centrum Lublina płaciłam 800 zł. Do tego dochodziły opłaty takie jak: prąd, woda. Teraz spłacam swoje, również dwupokojowe mieszkanie i kosztuje mnie to mniej. Rata kredytu we frankach wynosi 535 zł, plus oczywiście czynsz. Ale inwestuję w coś własnego. To ma sens – mówi 27-letnia Katarzyna Milaszkiewcz.
Potwierdzają to w agencjach pośrednictwa nieruchomości, gdzie największym zainteresowaniem cieszą się niebyt duże mieszkania w dobrych dzielnicach Lublina. – Pytają o nie przede wszystkim studenci i niedawni absolwenci uczelni – mówi Beata Próchniak z biura Guzowski-Gozdecki.
Tyle, że to właśnie takie mieszkania są najdroższe. W Lublinie ich ceny dochodzą nawet do 3,5 tys. zł za mkw. – Jeszcze kilka lat temu nikt by nie pomyślał, że mieszkania będą u nas tak drogie – zauważa Zbigniew Gołąb. – Ceny zaczęły rosnąć jesienią zeszłego roku.
Mieszkania zdrożały w całym regionie. Najbardziej w Lublinie, w ostatnim półroczu nawet o 20 proc. – W innych miastach regionu wzrost był trochę mniejszy, o 5-10 proc. – tłumaczy Janusz Wysoczan, z agencji nieruchomości Roma w Zamościu. – Ale i tak ceny biją rekordy. Szczególnie w przypadku mieszkań na rynku wtórnym.
Lokale w nowo powstających blokach ciągle są u nas trochę tańsze od tych starszych. – Ale już niedługo to się zmieni – prognozuje Gołąb. – Tak czy inaczej, w najbliższych miesiącach ceny i jednych i drugich mieszkań nadal będą rosły. I trudno określić, kiedy ten wzrost się zahamuje.
Maciej Krojec, doradca finansowy Money Expert
Kto powinien pospieszyć się z zaciągnięciem kredytu we frankach? Na pewno osoby, dla których najważniejsza jest niska rata kredytu, a dochody nie gwarantują wysokiej zdolności kredytowej. Spieszyć się jednak powinni wszyscy, którzy w najbliższej przyszłości myślą o kredycie. Rygorystyczne kryteria obliczania zdolności spowodują, że kredyt we frankach zdrożeje. I z pewnością dla wszystkich zmiany te oznaczać będą mniejszy wybór w ofercie kredytów hipotecznych. (mag)