Już prawie 26 milionów zł winni są miastu gapowicze z komunikacji miejskiej – wyliczył Ratusz. Za tę kwotę można byłoby kupić 8 nowych przegubowych elektrobusów. Szanse na ściągnięcie pieniędzy od dłużników, jak przyznaje miasto, są raczej niewielkie
W Lublinie rekordowym gapowiczem jest 51-letni mężczyzna, który zdążył uzbierać 294 „mandaty”. – Jego zadłużenie wynosi obecnie 74 323,22 zł – podlicza Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego. Rekordzistę może wyprzedzić wkrótce inny gapowicz, znacznie młodszy, 28-letni mężczyzna. – Ma 280 wystawionych „mandatów”, a jego zadłużenie wynosi obecnie 71 486,02 zł.
Dzisiaj za jazdę bez ważnego biletu płaci się w Lublinie nie mniej niż 126 zł. Do takiej kwoty można zejść, jeżeli zapłaci się podczas kontroli, a tylko wtedy przyznawany jest 40-procentowy upust od podstawowej kary. Mniejszy, 30-procentowy rabat przysługuje osobie, która zapłaci karę w ciągu 7 dni od wpadki, wtedy musi wyłożyć 147 zł. Później nie ma już szans na obniżkę i trzeba płacić karę w pełnej wysokości, czyli 210 zł.
Teoretycznie karę należy zapłacić w ciągu 14 dni. – Gdy pasażer nie uiści opłaty w wyznaczonym terminie, pierwszym etapem jest wezwanie przedsądowe. Brak czynności skutkuje pozwem sądowym oraz wydaniem nakazu. Po tym nadawana jest klauzula wykonalności na nakaz, która stanowi podstawę złożenia wniosku do komornika – informuje Fisz.
Problem w tym, że wielu gapowiczów po prostu nie płaci. Do dziś nie opłacono dokładnie 173 675 wezwań, które zostały wystawione przez kontrolerów w minionych latach. Skalę problemu wyraziście obrazuje prezydenckie rozliczenie z budżetu Lublina za zeszły rok. Dowiadujemy się z niego, że „należności wymagalne z tytułu opłaty dodatkowej” wynosiły na koniec roku aż 25 772 318,08 zł. Tyle winni są miastu gapowicze.
Za taką kwotę można kupić osiem przegubowych autobusów elektrycznych. Wykańczana już sala gimnastyczna dla I LO im. Staszica kosztowała wraz z boiskami 12,5 mln zł. Wspomniane 25,8 mln zł to również prawie dwa razy więcej od kwoty, która ma być przeznaczona w kasie miasta na przyszłoroczny budżet obywatelski.
Dlaczego tak dużo pieniędzy nie trafia do budżetu Lublina? Odpowiedzią jest mizerna ściągalność kar za jazdę bez biletu. – Skuteczność windykacji należności nie odbiega od średniej krajowej i oscyluje w okolicach 30 proc. – stwierdza rzeczniczka ZTM. Z kolei Ratusz zwraca uwagę na to, że w zeszłym roku mniejsza była „aktywność komorników w ściąganiu należności”.
Tylko w zeszłym roku kontrolerzy wystawili 17 928 wezwań na łączną kwotę niemal 2,8 mln zł.