Minister gospodarki znajdzie pieniądze na rewolucyjną metodę produkcji paliwa z dwutlenku węgla. Zostaną przeznaczone na dalsze badania nad głośnym pomysłem naukowców z lubelskiego UMCS.
Badaniami zajmie się zespół naukowców z czterech polskich uczelni i jednego instytutu naukowego pod kierunkiem badaczy z UMCS. Rząd da na badania pieniądze. Skąd? – To już sprawa Warszawy – podkreśla Nazimek. – Albo znajdą się w budżecie jednego z ministerstw, albo pośrednio w jednej ze spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa.
Ministerstwo Gospodarki zainteresowało się lubelskim pomysłem zanim jeszcze stało się o nim głośno. Szef resortu Waldemar Pawlak przyjechał nawet na początku roku do Lublina spotkać się z prof. Nazimkiem. Ale wiosną, gdy zespół Nazimka szukał chętnego gotowego wyłożyć pieniądze na wdrożenie metody, resort się wycofał.
Na szczęście, udało się przekonać biznes. Najpierw zgłosiły się Zakłady Azotowe w Kędzierzynie-Koźlu, chętne do zbudowania testowej fabryki benzyny z dwutlenku węgla. Potem odezwała się także Polska Grupa Energetyczna, gotowa postawić instalację w lubelskiej Elektrociepłowni Wrotków.
Trzy tygodnie temu szefowie elektrociepłowni podpisali z władzami UMCS list intencyjny w tej sprawie. Teraz powstaje zespół, który przygotuje harmonogram prac i wycenę projektu. Budowa instalacji, podobnie jak tej w Kędzierzynie-Koźlu, ruszy w tym roku. Pierwsze paliwo zatankujemy za 3–4 lata.
W międzyczasie okazało się, że metoda podobna do lubelskiej powstała na w MIT w Stanach Zjednoczonych, jednej z najbardziej prestiżowych uczelni technicznych świata. Teraz Japończycy są blisko tego samego efektu.
– 6 miesięcy temu byliśmy monopolistami na świecie – podkreśla prof. Nazimek. – Ale te 6 miesięcy przegadaliśmy. Większość naszych partnerów pytała: Czy to realne? Czy to się da zrobić? A ile to będzie kosztowało? Dopiero gdy Amerykanie doszli do tego, co my, skończyły się głupie pytania.
– To bardzo dobra wiadomość i dla uniwersytetu, i dla gospodarki – mówi Irena Szafrańska, członek Business Center Club. – Tylko żeby nie było tak jak ze światłowodami, które były w Lublinie opracowywane. Napracowaliśmy się i nic z tego nie mamy. Dlatego ważne, żeby naukowcy zadbali o gwarancje.
Chcieliśmy dowiedzieć się dlaczego ministerstwo od razu nie wsparło projektu. Pytania wysłaliśmy w piątek, do niedzieli pozostały bez odpowiedzi.
(drs)