Prof. Mirosław Piotrowski opuścił delegację Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim. - Zostałem zmuszony do powrotu do formuły pracy z poprzedniej kadencji, czyli jako jednoosobowa delegacja polska - pisze w oświadczeniu przesłanym do mediów.
Teraz europoseł z Lublina jest bardziej stanowczy. Pisze, że to partia nie wywiązała się z przedwyborczych umów i część działaczy starała się za wszelką cenę usunąć go z delegacji. Zaznacza, że nie jest ani "niesfornym europosłem”, ani "zdrajcą”. - Organizacyjnie niewiele się zmienia. Nadal pozostaję w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów i współpracuję z większością posłów PiS - przekonuje Piotrowski.
Europoseł nie wyklucza, że "wypchnięcie” go z delegacji jest próbą zdyskredytowania w związku z trwającymi poszukiwaniami kandydata PiS na prezydenta Polski. - Nie jest tajemnicą, że od pewnego czasu, bez mojej inspiracji, różne środowiska prawicowe, w tym także funkcyjni aktywiści PiS, proponują kierownictwu swojej partii (…), rozważenie mojej kandydatury na prezydenta RP - czytamy w oświadczeniu.
Zdaniem posła Krzysztofa Michałkiewicza, szefa PiS w województwie lubelskim, w tej sytuacji najbardziej cierpią wyborcy. - Wybierając kandydaturę prof. Piotrowskiego głosowali na kandydata Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli pan profesor nie utożsamia się z ugrupowaniem to może to zostać uznane za wprowadzanie wyborców w błąd - przekonuje Michałkiewicz.