Lekarze z Kliniki Chirurgii Naczyń i Angiologii szpitala przy ul. Staszica w Lublinie przeprowadzili operację założenia by-passu na tętnicy pionierską metodą
Wystarczy bardzo małe nacięcie z boku, nad biodrem. Przez otwór wprowadza się wideoskop, czyli miniaturową kamerę. Urządzenie ma długość 40 centymetrów i średnicę 10 milimetrów. Manewrując wideoskopem między narządami, chirurg dochodzi do tętnicy biodrowo-udowej. A dokładnie - do niedrożnego odcinka, który w szczegółach widzi na ekranie TV.
Tą samą drogą lekarz wprowadza miniaturowe narzędzia chirurgiczne i protezę tętnicy - czyli by-pass z tworzywa sztucznego. Dzięki temu nie trzeba rozcinać wnętrzności, tak jak w tradycyjnej metodzie.
- Czuję się coraz lepiej - powiedział wczoraj Dziennikowi uśmiechnięty Aleksander Wójcicki, zoperowany przez docenta Wrońskiego pacjent.
Ponieważ zabieg przeprowadzony przez lubelskich lekarzy nie wymagał "krojenia” chorego, opuści on szpital nie po 10, a już po 5 dniach od operacji. Pierwsza zakończyła się sukcesem, więc lekarze planują serię następnych. Choćby dlatego, że miażdżyca zbiera coraz większe żniwo. - Jej skutek to zawały, udary, tętniaki - wymienia doc. Wroński.