Mieszkaniec ul. Jana Sawy w Lublinie tak montował grzejnik, że zalał dwa inne mieszkania. Jego 87-letnia sąsiadka musiała się przez to wyprowadzić. O odszkodowanie może być trudno. Winowajca jest nieuchwytny.
Woda dostała się również do mieszkania na parterze, w którym mieszka sąsiadka pani Henryki. – U mnie zalany jest mały pokój i część sufitu w przedpokoju. Nie wygląda to jednak tak tragicznie jak u mojej sąsiadki – mówi pani Zofia.
Problem w tym, że mieszkanie pani Henryki nie było ubezpieczone. – Liczę jednak na pomoc administracji, sama nie jestem w stanie wyremontować mieszkania – mówi. – Pomaga mi rodzina. Wiem już, że trzeba będzie wyburzyć dwie ścianki.
Co na to administracja? – Właściciel mieszkania na drugim piętrze zamontował w łazience grzejnik. Użył najprawdopodobniej niewłaściwego materiału do łączenia rur – informuje Janusz Rosochacz, kierownik administracji osiedla im. Marii Konopnickiej. – Miał nasze pozwolenie na wymianę instalacji, ale nie na zamontowanie grzejnika. Będzie musiał pokryć koszty remontu z własnej kieszeni. Przypuszczamy, że nie ubezpieczył swojego mieszkania, nie wyegzekwujemy zatem pieniędzy z polisy – dodaje.
87-letnia kobieta będzie musiała najpierw wyremontować mieszkanie na swój koszt. Później ma przedstawić rachunki do spółdzielni. A ta zajmie się wyegzekwowaniem pieniędzy od lokatora, który zalał mieszkanie. Może to jednak długo trwać. On sam odwiedził administrację tylko raz. Jego telefon komórkowy milczy.
– Warto się ubezpieczać – radzi Andrzej Zawadzki, broker z lubelskiej firmy RISK. – Koszt polisy w przypadku np. 40-metrowego mieszkania to wydatek kilkudziesięciu złotych rocznie.
Pani Henryka mieszka obecnie u rodziny. Wszystko wskazuje na to, ze nieprędko wróci do własnego mieszkania. – Aby rozpocząć remont takiego mieszkania, trzeba je najpierw wysuszyć. W przypadku starego budownictwa – a wieżowiec pani Henrykami już swoje lata – samo suszenie może potrwać nawet miesiąc – informuje Marcin Rakuś z jednej z lubelskich firm zajmujących się remontami.