Amatorzy kąpieli w lodowatej Bystrzycy proszą miasto, by zapewniło im lepsze warunki. Skarżą się, że ubrania muszą zdejmować stojąc na śliskim błocie i nie mają się czego przytrzymać wychodząc na brzeg. A jeśliby się dało, to chcieliby i saunę - choćby na kółkach
Gdy inni narzekają na zimno i wkładają dodatkowy sweter, oni zrzucają z siebie ubrania i biegną wykąpać się w Bystrzycy. Tu, gdzie rzeka wypływa z Zalewu Zemborzyckiego. Zdumionym widzom tłumaczą, że to ich sposób na hartowanie organizmu i że w mroźny dzień rzeka jest cieplejsza od powietrza.
Amatorów takich kąpieli zrzesza Lubelski Klub Morsów liczący już kilkadziesiąt osób, ale sympatyków ma więcej. – W tamtym roku padł rekord, do wody weszły jednocześnie 124 osoby – mówi Piotr Kańczugowski, prezes klubu. Teraz chce przekonać urzędników, że mors to też człowiek i ludzkie warunki bardzo by mu się przydały. – Nam chodzi głównie o bezpieczeństwo.
Problemem jest choćby brak barierek, których można by się przytrzymać wchodząc do wody i z niej wychodząc. To jedna z próśb, które morsy spisały i przekazały do Ratusza, na wszelki wypadek zastrzegając, że poręcz powinna być z takiego materiału, do którego nie przymarznie ręka.
Problem drugi? Miejsce do przebierania. Czasy, gdy „jak jest zima, to musi być zimno” raczej już minęły i zdarza się, że na brzegu jest po prostu błoto. – A my się musimy w nim ciapać – skarży się pan Piotr.
Ciapanie to tylko połowa kłopotu, bo jak tu zostawić ubranie w błocie? Stąd druga prośba, o utwardzenie brzegu kostką brukową. Albo nawet o przebieralnię z miejscem na ognisko. – Tak do 20 metrów od brzegu rzeki. Taka konstrukcja służyłaby nie tylko morsom, ale i wszystkim innym, choćby rowerzystom, którzy chcieliby się zatrzymać i odpocząć – podkreśla Kańczugowski. Na liście jest jeszcze jedno życzenie. Sauna. Jeśli nie stała, to przynajmniej mobilna, taka na podwoziu samochodowej przyczepki.
Lista życzeń trafiła już do Ratusza, który przystawił na niej pieczątkę „WPŁYNĘŁO”. Co z tego wyniknie? – Prośbę przekazaliśmy do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji – mówi Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. A miejska spółka zapewnia, że morsom pomoże. – Podobają się nam ich pomysły – stwierdza Karol Adamaszek z MOSiR „Bystrzyca”. – W pierwszej kolejności wycenimy rzeczy, które można by zrobić w najbliższym czasie i jeśli tylko znajdą się na to środki w budżecie spółki przystąpimy do bezzwłocznego ich wykonania.
MOSiR wylicza, że mogłoby to być utwardzenie błotnistego podłoża, czy też zamontowanie barierek. – Jesteśmy też jak najbardziej za tym by powstała przebieralnia – deklaruje Adamaszek. Zapewnia, że przedstawiciele spółki spotkają się z morsami „jak najszybciej”.