Nie spodziewaliśmy się, ani tego że do szpitala w niedzielę trafimy, ani tym bardziej takich gości – przyznaje mama 6-letniej Natalii, która dostała w niedzielę niespodziankę od motocyklistów. – Podobają mi się prezenty. Lubię kucyki. Kolorowana też jest ładna – mówi nieśmiało dziewczynka z wymalowanym na twarzy różowym motylem. Uśmiecha się.
– Jak zawsze dzieci się cieszą. Czekają na tę wizytę. Zresztą nie tylko one, personel szpitala również – mówi Agnieszka Osińska, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. – To jeden z dwóch dni w roku kiedy przyjeżdżają do nas motocykliści.
Tak było właśnie w niedzielę. Motocyklowy Dzień Dziecka organizowany dla pacjentów dziecięcego szpitala przyciągnął wielu fanów jednośladów. Niektórzy przywieźli ze sobą pluszaki i inne rzeczy, które zostały dołączone do przygotowanych wcześniej paczek.
– Chcemy obdarować około 300 dzieci – mówi Bartłomiej Pejo, prezes Stowarzyszenia „Świdnicki Klub Motocyklowy Usarz”, jeden z organizatorów. – Większość pieniędzy, za które były kupione prezenty dla dzieci zapewnili sponsorzy. Do tego dołożyły się też prywatne osoby.
– Są paczki dla pacjentów wszystkich oddziałów łącznie SOR-em – dodaje Waldemar Kępa, który także współorganizował to wydarzenie. – Na dzieci z tego oddziału prezenty będą czekać.
Po zbiórce i pamiątkowym zdjęciu motocykliści, w asyście policji przyjechali na teren szpitala. Wśród obdarowujących była 14-letnia Maja i 8-letnia Kamila. – Przyjechałyśmy razem z tatą – mówi starsza z sióstr. – Pierwszy raz kupowałyśmy prezenty chorym dzieciom. Przywiozłyśmy dla nich słodycze.
– Dziewczynki jeżdżą ze mną „od urodzenia” – dodaje Mariusz Wegiera, tato dziewczynek.
W akcji brał udział również Staszek Jankowski, który znalazł się w grupie przebranych za ułanów i żołnierzy wręczającej prezenty małym pacjentom. W drugiej grupie, która z niespodziankami odwiedzała dzieci na oddziałach były m.in. osoby przebrane za postaci z Gwiezdnych Wojen.
– Tato mnie zachęcił, żebym przyszedł i rozdawał prezenty – przyznaje Staś.
– Razem bierzemy też udział w patriotycznych uroczystościach – dodaje tato Stasia – Piotr Jankowski.
Na szpitalnym dziedzińcu atrakcji nie zabrakło. Były pokazy i zabawy. – Takie wydarzenia są bardzo potrzebne – przyznaje Marta Spryszak, mama 3,5-letniego Oskara, który w szpitalu jest od piątku. – Też chciałbym być motocyklistą – mówi mały Oskar obserwujący z zaciekawieniem motocyklowe akrobacje.
– To taka miła odskocznia od problemów. Atrakcja nie tylko dla dzieci ale też i dla nas – rodziców. Można wyjść z sali i choć na chwilę zapomnieć o problemach.