Wyższy czynsz, przymusowa przeprowadzka albo liczenie na miłosierdzie gminy – przed takim wyborem stoją biedniejsi mieszkańcy prywatnych kamienic
– Za moje mieszkanie mające 30,80 mkw. muszę zapłacić 204,51 zł. Do tego opłaty za wodę i wywóz śmieci – 76 zł. W sumie 280,51 zł. To dużo dla mojej czteroosobowej rodziny, którą utrzymuje tylko mąż. Ja poszukuję pracy. A jak zabraknie na opłaty? Boję się eksmisji – mówi Maria Bisek, lokatorka kamienicy przy ul. Kunickiego nr 45 w Lublinie.
Pani Maria sama wyremontowała mieszkanie. Zrobiła ubikację, wstawiła wannę, piecyk gazowy, zlew. Wszystko po to, żeby zmienić standard lokalu.
– Nie mam wyjścia. Podnoszę czynsz do maksymalnej stawki 6,64 zł za metr. Dom ma około 100 lat i jest w tragicznym stanie. Żeby przeprowadzić generalny remont potrzeba około 800 tys. zł. Wpływy pokrywały do tej pory 30 proc. kosztów utrzymania domu – mówi Juliusz Straszyński, właściciel tej kamienicy.
Do końca listopada właściciele domów mogli podnosić czynsz o poziom inflacji. Ustawa, która zabraniała im wyższych podwyżek została jednak unieważniona przez Trybunał Konstytucyjny. Teraz mogą żądać więcej – za 1 mkw. do 3 proc. kosztów, jakie należałoby ponieść, aby mieszkanie było jak nowe (tzw. wartości odtworzeniowej – jej wartość wylicza wojewoda).
W lubelskim Zrzeszeniu Właścicieli i Zarządców Domów, które administruje 30 prywatnymi budynkami opłaty wzrosły do 5,50 zł za 1 mkw. – Wzięliśmy pod uwagę sytuację materialną wielu naszych lokatorów. Nie chcieliśmy wywołać zbyt dużej paniki. I tak nowe stawki są dla nich poważnym obciążeniem. Postaramy się stopniowo wprowadzać wyższe opłaty – mówi Radosław Liberda ze Zrzeszenia Właścicieli i Zarządców Domów.
Właściciele prywatnych kamienic narzekają, że poprzednie czynsze doprowadziły budynki do ruiny. Wpływy z opłat pozwalały na pokrycie do 40 proc. faktycznych kosztów utrzymania domów. Lokatorzy natomiast obawiają się, że teraz nie będą w stanie pokryć mieszkaniowych zobowiązań, co może doprowadzić do eksmisji.
– Coraz częściej odwiedzają nas lokatorzy tych kamienic i składają podania z prośbą o mieszkanie albo o dodatek mieszkaniowy. Nie jesteśmy w stanie przydzielić im lokalu, bo ich nie mamy. W 2000 r. rozpatrywaliśmy podania złożone do 1995 r. i jeszcze wszystkie nie zostały zrealizowane – mówi Ewa Lipińska z Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego w Lublinie.