Był niespodziewany spacer po Starówce, pytania o mecz
i wspólny obiad. Była też nerwówka dla służb bezpieczeństwa
i niespodziewane zakupy prezydenta Kwaśniewskiego w... kiosku.
Niestety, mimo opróżnionych kieszeni detektor metalu uparcie popiskuje. Okazuje się, że reaguje na metalowe wykończenia butów. Jeszcze chwila oczekiwania i na Rynku pojawia się prezydent Aleksander Kwaśniewski. Krótki uścisk dłoni z prezydentem Lublina Andrzejem Pruszkowskim. Obydwaj witają prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmę. Żywe zainteresowanie prezydentów budzi postać lubelskiego klikona, tj. "miejskiego krzykacza” Władysława Stefana Grzyba. Rozmawiają z nim przez chwilę. - Skorzystałem z okazji i poprosiłem o autografy - mówi W. Grzyb. - W rozmowie wyjaśniłem, na czym polega moja funkcja. Prezydenci byli zafascynowani.
Pod Bramę Krakowską i wokół Trybunału
Goście powinni teraz wejść do Trybunału. Ale nie! Łamią uzgodniony protokół i idą w stronę Bramy Krakowskiej! Zaskoczeni funkcjonariusze BOR i policjanci biegną starając się wyprzedzić nieoczekiwanych "spacerowiczów”. Nie koniec na tym. Chwilę później prezydenci po raz drugi zaskakują i zwiedzają Rynek. Za nimi kłusuje peleton lekko zdezorientowanej ochrony i dziennikarzy. Wreszcie goście znikają w Trybunale. Tam dziennikarzy już nie wpuszczono. O czym rozmawiali?
- Podczas rozmowy z prezydentem Kwaśniewskim, zreferowałem lubelskie osiągnięcia w kontaktach z Ukrainą. Wręczyłem także upominki. Kuczma otrzymał Medal Unii Lubelskiej, a Kwaśniewski olejny obraz przedstawiający Bramę Trynitarską. Od prezydenta Kuczmy otrzymałem medal upamiętniający 10-lecie niepodległości Ukrainy - mówi A. Pruszkowski.
Prezydent Pruszkowski zabiegał o względy głów państw. To on zaproponował zaskakujący spacer po Starówce i złożenie wieńców na grobach żołnierzy Semena Petlury na cmentarzu przy ul. Lipowej. Gości oprowadził po cmentarzu dr Grzegorz Kuprianowicz, prezes Towarzystwa Opieki nad Grobami Żołnierzy Ukraińskich w Lublinie.
Gala w filharmonii
Lubelska filharmonia, kilka minut przed 11. Pełna gotowość. Kelnerzy donoszą posiłki, dziennikarze i fotoreporterzy szukają najlepszych miejsc. Przybywają zaproszeni goście. Wszędzie krążą "borowiki”. Umundurowani ludzie ze specjalnie przeszkolonym psem sprawdzają, czy nie ma żadnych bomb.
Wreszcie są. Hymny polski i ukraiński rozpoczynają uroczystą inaugurację Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lublinie. Pełna gala. Oprócz prezydentów zjawili się rektorzy polskich i ukraińskich uczelni oraz pierwsi studenci.
Przewodniczący Konwentu Kolegium (odpowiednik uniwersyteckiego senatu), zarazem jego współtwórca, lublinianin prof. Jerzy Kłoczowski, mówił o planach rozwojowych uczelni. Drugi z "ojców chrzestnych” kolegium, ukraiński publicysta, Bohdan Osadczuk, wygłosił wykład inauguracyjny, poświęcony spuściźnie duchowej Jerzego Giedroycia.
Tuż przed 13 rozpoczęła się konferencja prasowa obu prezydentów. Były pytania o kolegium, współpracę polską-ukraińską, wypadek rosyjskiego samolotu nad Ukrainą i oczywiście o wynik meczu: - My są strategiczne partnery... - zaczął Leonid Kuczma. - To będzie dobry mecz, a zwycięży lepsza drużyna - a skończył Aleksander Kwaśniewski.
Prezydent po godzinach
Kilkanaście minut po 13 prezydenci zasiedli do obiadu w hotelu "Unia”. - Z przekąsek była m.in. sałata z sosem vinaigrette i kaczka faszerowana na musie żurawinowym. Jako danie główne podaliśmy solę na szpinaku zapiekaną z serem, na deser sałatkę owocową - opowiada Renata Kotowska, specjalista ds. marketingu hotelu Mercure "Unia”.
Ostatnie chwile w mieście prezydent spędził przed telewizorem w hotelowym apartamencie. Kilka minut po 18 opuścił Lublin. Rządowym BMW.