Czy na deptaku można bez zezwolenia postawić ogródek i sprzedawać w nim alkohol bez koncesji? Jak najbardziej. – To dla nas uwłaczające – przyznaje zastępca prezydenta. – Składamy wniosek do sądu – zapowiada Straż Miejska. Sprawą zajmuje się także policja. A ogródek działa w najlepsze.
Mieszkańcy deptakowej części Krakowskiego Przedmieścia już wczesnym latem informowali o tym, że jeden z ogródków działa bez wymaganego pozwolenia.
– Ci ludzie dalej prowadzą biznes – mówi pan Krzysztof, jeden z mieszkańców, którzy w zeszłym tygodniu wybrali się do Ratusza w sprawie uporządkowania deptaka. – Co państwo zrobiliście przez 1,5 miesiąca, żeby ten ogródek zniknął? Czy są równi i równiejsi?
Urzędnicy zapewniają, że nie są w tej sprawie bezczynni. – Wezwaliśmy dwukrotnie do usunięcia ogródka, będziemy kierować sprawę do sądu o wydanie tytułu egzekucyjnego – przekazał mieszkańcom Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina.
Sprawą zajmowała się też Straż Miejska. – Z Urzędu Miasta otrzymaliśmy informację, że w jednym z letnich ogródków na Krakowskim Przedmieściu prowadzona jest działalność gospodarcza bez wymaganego zezwolenia – potwierdza nam Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.
– W trakcie interwencji nałożyliśmy 100-złotowy mandat na podstawie Kodeksu wykroczeń i poinformowaliśmy, że do takiej działalności trzeba posiadać zezwolenie – dodaje Gogola. – Podczas naszej kontroli okazało się również, że w ogródku bez zezwolenia jest sprzedawany alkohol. Dlatego skierowaliśmy sprawę do Komisariatu I Policji.
– W sprawie jednego z ogródków na Krakowskim Przedmieściu prowadzimy czynności wyjaśniające dotyczące sprzedaży alkoholu bez koncesji – potwierdza nam kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Ale to jeszcze nie koniec. – W związku z tym, że mimo nałożonego mandatu i udzielonej informacji, nadal odbywa się tu handel bez wymaganego zezwolenia, kierujemy do sądu wniosek o ukaranie osoby odpowiedzialnej za prowadzenie tej działalności – mówi rzecznik Straży Miejskiej.
Mieszkańcy tracą już cierpliwość, bo oczekują szybszych i bardziej zdecydowanych działań. – Spowodujmy, żeby owinąć im to żółtą taśmą – mówił na spotkaniu w Ratuszu lokator jednej z kamienic przy deptaku. Jego zdaniem powinna się tym zająć Straż Miejska. – Skoro potraficie państwo założyć blokadę w samochodach…
– Organowi wolno tylko to, na co przepisy mu pozwalają – odpowiedział mu Mirosław Sokal, zastępca komendanta straży.
– Jeżeli ja przyjadę czterema busami na deptak i okrążę ten ogródek, co mi państwo zrobicie? – dociekał mieszkaniec.
– Ukarzemy pana – odparł komendant.
Ratusz nie wyklucza jednak innego rozwiązania, które mogłoby uprzykrzyć życie właścicielom ogródka. – Porozmawiam z jakąś naszą instytucją, żeby zamontować jakąś instalację artystyczną – oznajmił zebranym na spotkaniu mieszkańcom zastępca prezydenta miasta. I przyznał, że nie czuje się dobrze ze świadomością, że w centrum Lublina można prowadzić samowolkę.
– To też jest dla nas uwłaczające. Postaramy się do końca sierpnia coś zadziałać, żeby te nasze działania były bardziej skuteczne.
Ze skutecznością urzędniczych działań na razie jest kiepsko, bo ogródek działa w najlepsze. W ofercie wciąż ma piwo i nie jest to piwo bezalkoholowe. Obserwując stoisko nie zauważyliśmy też, by jakiekolwiek transakcje były nabijane na kasę.
Z pytaniami o zezwolenie na ogródek i koncesję na alkohol zwróciliśmy się do właścicielki ogródka. Nie była rozmowna. – Nie będę udzielała żadnych komentarzy – stwierdziła kobieta. Na tym rozmowa się zakończyła.