Rozmowa z Justyną Dudek z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie.
- 2 sierpnia 1944 r. komendant główny Armii Krajowej wydał rozkaz: "Rozpoczęliśmy walkę o Warszawę. Reszta wykonuje "Burzę”. Drogą radiową dotarł on do okręgu lubelskiego. Tyle, że Lubelszczyzna była już wtedy zajęta przez Armię Czerwoną. "Burza” została zakończona, oddziały AK były rozbrajane.
• Kiedy okazało się, że jednak możemy pomóc powstańcom?
- 14 sierpnia do Lublina dotarł drugi, dramatyczny apel o pomoc walczącej Warszawie. W całym regionie podjęto mobilizację rozformowanych oddziałów. Na pomoc z Lublina i okolic wyruszyło 120 żołnierzy AK, po kilkudziesięciu z okolic Puław, Kraśnika i Zamościa. Największa grupa z obwodu hrubieszowskiego AK - licząca 1200 osób - została zaatakowana przez Armię Czerwoną. Musieli się wycofać.
• A jaki los spotkał tych, którzy ruszyli z odsieczą?
- Nikt nie przedarł się przez mur czerwonoarmistów. Żołnierze byli rozbrajani i aresztowani. Dowódcy zaczęli zawracać oddziały. Cywile próbowali pomóc zbierając pieniądze i żywność. Ale to wsparcie też nie dotarło do Warszawy.
W godzinę "W”
W piątek ok. godz. 15 na pl. Litewskim w Lublinie harcerze lubelskiego ZHR będą rozdawać okolicznościowe ulotki wydane przez IPN oraz Muzeum Powstania Warszawskiego. IPN zwraca się z apelem do mieszkańców Lublina, aby o godz. 17 (godz. "W”) na dźwięk włączonych syren przystanęli w hołdzie poległym powstańcom stolicy.