Tłoku na zamkowym dziedzińcu nie ma, ale też nie można powiedzieć, że publiczność zawiodła. Występu pierwszej z czterech grup słucha kilkaset osób. Impreza zaczęła się prawie punktualnie o godz. 19.
Powiedzieli o roli zamku w ówczesnych wydarzeniach. Wasilewski ze znawstwem wprowadził też publiczność w jazzowe klimaty, jakie dla niej przygotowano. Tym razem był w o wiele lepszej formie niż dwa dni wcześniej na placu Litewskim przed operą "Straszny dwór”.
Nie obyło się jednak bez kiksa. Zanim muzycy białoruskiego tria Port Mone zaczęli grać, musieli uporać się z nieprzygotowaną do występu aparaturą. Kto trzymał kciuki za powodzenie ich walki, w nagrodę dostał za chwilę hipnotyzujące dźwięki z pogranicza jazzu i folku, grane na akordeonie, bębnie i gitarze basowej.
W programie megakoncertu są jeszcze występy grup Kriste & West Coast Project (Litwa), PKP (Polska) i Yatoku (Ukraina/Niemcy).