Firmy oczyszczania miasta zawyżają ceny za wywóz śmieci. Mimo to lubelski Ratusz nie tylko nie zamierzał ich ukarać, ale próbował ustalić stawki pod ich dyktando.
- Nie zawyżamy cen - upiera się Leszek Buczyński, prezes MPO. Choć w cenniku z jego podpisem ceny są wyższe od dozwolonych.
Z kolei Kom-Eko prawie dwukrotnie przekracza cenę za kontener o pojemności 7 metrów sześciennych. Bierze 535 zł zamiast 280 zł. Prezes Wojciech Lutek winą obciąża radnych. - Nie zdążyli z nową uchwałą podnoszącą dopuszczalne stawki - broni się.
Projekt takiej podwyżki Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta przygotował w marcu i wpisał tam ceny... zaproponowane przez MPO i Kom-Eko. Jednak radni odmówili rozpatrzenia cennika podrzuconego im dwa dni przed sesją.
- Pewne podwyżki może i powinny być, ale na pewno nie aż takie - uważa Bronisław Sagan, mieszkaniec Lublina. Dziś maksymalna stawka za jego pojemnik wynosi 22 zł. Po podwyżce byłoby 32,10 złotego.
Prezydent miasta poprosił o opinię Wydział Audytu i Kontroli. Wniosek? Cen podnosić nie trzeba. Już teraz są wyższe niż w miastach z podobnym systemem opłat, gdzie w dodatku podwyżki już były.
Nasze podwyżki miały wynieść średnio 37 proc. - w zależności od pojemnika od 7 do 91 proc. Tymczasem Gdańsk, Poznań, Kielce, Opole, Tarnobrzeg i Jelenia Góra podniosły ceny średnio od 6 do 15 proc.
Dlaczego w Lublinie miałoby być aż tak drogo? Dyrektor WOŚ, Marian Stani, który projekt stawek przygotowywał, nie chce z nami rozmawiać. Od tygodni ociąga się z wyjaśnieniami dla prezydenta.
- Ja jestem cierpliwy, ale jak mi dyrektor tego nie wyjaśni, wyciągnę wobec niego konsekwencje służbowe. Wyjaśnienia chcę mieć przed 24 czerwca - zapowiada Stanisław Fic, zastępca prezydenta Lublina.
Kłopot w tym, że to Fic podpisał skandaliczny projekt uchwały.