Powstanie wędzarnia, miniaturowa linia do pieczenia bułek. Wykładowcy będą zajadać się chipsami. A nawet popiją je piwem. Gdzie? W nowym gmachu Wydziału Nauk o Żywności i Biotechnologii Akademii Rolniczej. Teraz takie sale ma tylko stołeczna SGGW.
– Ciekawe, czy odróżnią nasze piwo od tego ze sklepów – śmieje się Ania, studentka AR. „Akademickie” nie trafi do sklepów. – Ale na uczelniane uroczystości? Czemu nie – mówi rektor. Liczy na współpracę z browarami. Studenci mogliby opracowywać nowe rodzaje piwa. Nie nastawiając się przy tym na masową produkcję. A raczej na koneserów. Linia technologiczna może ruszyć za dwa, trzy lata. Niebawem będą za to inne smakołyki.
Choćby... chipsy. W ten sposób studenci nauczą się przetwórstwa zbóż i roślin strączkowych. Ale jeszcze wcześniej wykładowcy skosztują... kiełbasy. – Urządzenia potrzebne w wędzarni już mamy. Powinna ruszyć za trzy, cztery miesiące – zapowiada Targoński.
Z tych pracowni skorzystają studenci dwóch kierunków: technologii żywności i żywienia człowieka oraz biotechnologii. Zainteresowanie studiami jest spore. – W tym roku o jedno miejsce walczyło pięciu kandydatów – chwali się rektor.
Urządzanie pracowni to ostatni etap zagospodarowywania nowego budynku przy ul. Skromnej. – W starym panowała straszna ciasnota. Mieliśmy do dyspozycji zaledwie 700 mkw. powierzchni, w tym tylko dwie sale ćwiczeń i żadnej wykładowej. Dlatego zajęcia odbywały się w różnych miejscach miasta. A na tym wydziale na wszystkich kierunkach studiuje ponad tysiąc studentów – mówi dr inż. Henryk Bichta, kanclerz Akademii Rolniczej.
Budowa trwała trzy lata. Kosztowała ok. 30 mln zł, z czego 24 mln to dotacje ministerialne. Nowy gmach jest znacznie większy od starego. Ma 5900 mkw. powierzchni. Jest na wskroś nowoczesny. Znajduje się w nim 30 laboratoriów. I choć wszystko jeszcze pachnie nowością, wiadomo, że w piwnicy pojawi się grzyb.
– A raczej grzyby. Japońskie. Bardzo zdrowe. Niebawem przeniesiemy z Felina całą hodowlę – obiecuje rektor. – Marynaty też będą.