Jeszcze do końca marca trwa nabór na lotnicze szkolenia. W aeroklubie świdnickim, jako jedynym miejscu w kraju można uczyć się latać na najnowszym dwumiejscowym szybowcu PW-5. Aeroklub zaprasza także na szkolenie spadochronowe.
Końskie zdrowie
To nie jest łatwa droga. Najpierw trzeba przejść pomyślnie badania lekarskie. Marzenia o lataniu mogą lec w gruzach nawet przez krzywą przegrodę nosową czy nie leczone zęby. Przyszli lotnicy muszą zrobić specjalistyczne badania w Głównym Ośrodku Badań Lotniczo-lekarskich w Wrocławiu (70 zł) lub warszawskim Instytucie Medycyny Lotniczej (300 zł). Kandydaci na skoczków spadochronowych mogą także (za darmo) w Przychodni Sportowej przy al. Zygmuntowskich w Lublinie.
Potem jest szkolenie teoretyczne: 75 godzin na kursie lotniczym i szybowcowym oraz 35 godz. na spadochronowym. Po zdaniu egzaminów można zasiąść za sterami szybowca lub samolotu. Najpierw wspólnie z instruktorem. Podobną, choć nieco krótszą drogę w przestworza przechodzą kandydaci na skoczków spadochronowych. Zajęcia są tak planowane, by nie kolidowały z nauką w szkole ani pracą. Najczęściej odbywają się w weekendy i wakacje. W przypadku szybowników jest to 50 lotów z instruktorem i 15 samodzielnych w ciągu pierwszego sezonu. Gdy wszystko idzie dobrze, otrzymuje się III klasę szybownika. W kolejnych latach pogłębia się umiejętności i wiedzę. Licencję sportową można zdobyć po 4 sezonach. Najzdolniejsi mają wtedy szansę przesiąść się na samolot.
Nie wystarczy praca
– Teraz już nie wystarczy zgłosić się do aeroklubu i sporo pracować. Niestety aerokluby przeszły na własny garnuszek i za szkolenie trzeba płacić. Najwięcej na początku. Im szkolenie jest bardziej zaawansowane, tym tańsze. Wydatek 2 tys. zł na początek dla szesnastolatka jest często barierą. Stąd zwracamy się do firm o sponsorowanie nauki latania najzdolniejszych uczniów – mówi Krzysztof Janusz, dyrektor świdnickiego aeroklubu. – W zamian oferujemy wszystkie rodzaje lotniczej reklamy i wdzięczność przyszłych pilotów. Pieniądze są niezbędne na benzynę, remonty czy wymianę sprzętu. Także zakłady pracy rodziców mogą partycypować w kosztach uczestniczenia uczniów w obozach szybowcowych np. w ramach funduszu socjalnego.