Rząd upoważnił wczoraj Agencję Rynku Rolnego do natychmiastowego rozpoczęcia skupu zbóż z dopłatami. Chodzi
o 270 tysięcy ton pszenicy i 30 tysięcy ton żyta. Rolnicy z Lubelszczyzny nie skorzystają z tej decyzji. Wczoraj zablokowali drogę krajową w Werbkowicach.
Tyle że na terenie naszego województwa jest tylko jedna spółka agencyjna – w Krasnymstawie, więc tylko tam skup zostanie zwiększony o 17 tys. ton. Ale dopiero za jakiś czas, po ponownym przejściu całej procedury przetargowej. A rolników, którzy mogliby otrzymać dopłaty po przechowaniu 300 ton zboża w naszym województwie, gdzie średnie gospodarstwo ma kilka hektarów, po prostu nie ma. Poza tym zboże na przyczepach nie może czekać tygodniami na wznowienie skupu, a zbiorników rotacyjnych by je przechować nie ma.
Połowa firm jeszcze nie rozpoczęła skupu z dopłatami a te, które go prowadziły, po kilku dniach kończą. Wczoraj przerwała skup z powodu wyczerpania się limitu lubelska Lubella. Skończył się limit w Motyczu i Trawnikach. Wczoraj skup rozpoczęła tylko jedna firma – zespół młynów w Chełmie. Teraz praktycznie lubelscy rolnicy nie mają gdzie sprzedać zboża z dopłatą. – Do tej pory skupiliśmy w Lubelskiem 44 tys. ton pszenicy i prawie 6 tys. ton żyta. To dziesięć razy więcej niż rok temu o tej porze – mówi Władysław Saba, wicedyrektor lubelskiego oddziału ARR.
Rolnicy są rozgoryczeni i zdezorientowani. Wczoraj protestowali w Werbkowicach. W kilkugodzinnej blokadzie drogi z Zamościa do przejścia granicznego w Zosinie wzięło udział około 100 osób. – Chodzi o zwiększenie limitu skupu – wyjaśnia będący na miejscu poseł Samoobrony Marian Kwiatkowski. – Będziemy protestować aż do skutku.
Kilkanaście minut po godz. 13 samochód dostawczy przerwał blokadę i wjechał w protestujących. Doszło do przepychanek. – Przecież powinien nas zrozumieć – mówi Andrzej Terlecki z Kozodaw, jeden z poszkodowanych rolników. – Stoję już czwartą dobę.
Firma Elwerb przystąpiła do interwencyjnego skupu zboża w poniedziałek. Limit na sierpień wynosi 2 tys. ton pszenicy. Kolejki przed elewatorami ustawiały się kilka dni wcześniej. – Stoję od czwartku – mówi Krzysztof Ogonowski z Sahrynia. – W poniedziałek przyjęli 120 ton. Dlaczego tak mało? Bo o godz. 15 ogłoszono fajrant. Nie można wydłużyć godzin pracy elewatora?
Wieczorem do Werbkowic przyjechał Andrzej Lepper. Wcześniej w podlubelskiej Elizówce skomentował decyzję rządu. – To dobry krok, ale 300 tys. ton nie rozwiąże problemu. To kropla w morzu potrzeb. Trzeba skupić około 4 mln ton, już w tej chwili. To jest najgorszy skup zboża od 12 lat.