(fot. Maciej Kaczanowski/archiwum)
Nie będzie zwolnień wśród kierowców Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego mimo cięć w rozkładach jazdy. Taką deklarację składają władze spółki. Twierdzą, że nawet po ograniczeniu liczby kursów na wielu liniach wcale nie ma nadmiaru pracowników do kierowania autobusami i trolejbusami.
MPK Lublin jest jednym z największych pracodawców w mieście. Zatrudnia 737 kierowców, z czego równo 500 do prowadzenia autobusów i 237 do trolejbusów. Część z nich zaczęła obawiać się zwolnień po tym jak Zarząd Transportu Miejskiego tuż przed Wigilią okroił rozkłady jazdy i „uziemił” w zajezdniach kilkadziesiąt pojazdów miejskiej spółki.
Przed odchudzaniem rozkładów w dni powszednie krążyły po ulicach 292 pojazdy MPK, w tym 204 autobusy. Dzisiaj wystarczy wysyłanie 258 pojazdów, w tym 181 autobusów. Dlatego kierowcy zaczęli się obawiać o pracę.
– Żadnych zwolnień nie będzie, zarząd spółki może to zagwarantować w stu procentach – zapewnia tymczasem Weronika Opasiak, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. – Wszyscy, którzy dobrze pracują, mogą spać spokojnie. Mimo zmniejszenia liczby kursów nie mamy nadmiaru kierowców.
Niektórzy spośród zatrudnionych przez miejską spółkę są oburzeni tym, że po okrojeniu rozkładów część autobusów nadal prowadzą kierowcy „wynajęci” przez MPK od agencji zatrudnienia Akam.
– Umowę z tą agencją mamy ważną do końca roku 2020, Akam wypożycza nam 26 kierowców – przyznaje Opasiak. Tłumaczy, że MPK nawiązało współpracę z agencją, gdy z Lublina wycofał się jeden z przewoźników obsługujących na zlecenie władz miasta wybrane linie autobusowe. Chodzi o spółkę Warbus, która z dnia na dzień zaprzestała wożenia pasażerów. – Kierowcy firmy Warbus byli formalnie zatrudnieni przez Akam. Żeby z dnia na dzień zapewnić obsadę kierowców podpisaliśmy z tą agencją umowę.
Władze MPK wyliczają, że do obsadzenia wszystkich kursów na porannej i popołudniowej zmianie potrzeba w dni powszednie przynajmniej 370 kierowców autobusowych. A to, że w firmie jest ich 500, zdaniem spółki, nie oznacza przerostu zatrudnienia.
– Trzeba przecież wziąć pod uwagę to, że kierowcy nie pracują codziennie, bo mają też dni wolne, urlopy, chodzą na zwolnienia lekarskie – stwierdza rzeczniczka i przypomina, że od marca po ulicach ma jeździć więcej autobusów i trolejbusów, co dla MPK ma oznaczać wysłanie w miasto o 15 pojazdów więcej niż teraz. – Do tego potrzeba minimum 30 kierowców.
Miejski przewoźnik dodaje, że w tym roku na emeryturę może odejść 41 zatrudnionych w spółce kierowców.