Były zawiadomienia o nagrodach i kredyty w systemie argentyńskim. Najnowszą przykrywką do naciągania na pieniądze jest obietnica łącznego spłacania kilku naszych kredytów. Ostatnio sporo osób nawet na blisko tysiąc złotych oszukała Powszechna Kasa Oddłużeniowo-Kredytowa. – Nic nie spłacili, narazili mnie na kilkusetzłotowe koszty i zniknęli – opowiada Adam S. z Lublina.
Niestety. Nadzieje pana Adama i innych potencjalnych klientów tej firmy okazały się złudne. Potwierdziły się tylko podejrzenia, że nasilają się ostatnio skargi na oszustów naciągających nas na pieniądze pod różnymi pretekstami.
Pan Adam i wiele innych osób zostali oszukani metodą jeszcze bardziej perfidną niż system argentyński, bo tu nikt nic nie otrzymywał, a wszyscy płacili. Najpierw opłatę administracyjną, a po podpisaniu umowy właściwej dodatkową opłatę w wysokości od 12 do 25 proc. wartości kredytu do oddłużenia. Ludzie zaczęli szukać ratunku, gdzie mogli. Trafili też do miejskiego rzecznika praw konsumentów.
– Po naszym doniesieniu do prokuratury siedziba kasy natychmiast zniknęła z lubelskiego Krakowskiego Przedmieścia – mówi rzecznik Lidia Baran-Ćwirta. – To firma, która nie miała prawa prowadzić zarezerwowanej dla banków i firm działających według prawa bankowego działalności polegającej na zbieraniu i spłacaniu kilku długów. Ponadto nie była nawet zarejestrowana we właściwym dla miejsca jej powstania poznańskim sądzie.
Przypominamy: nie bądź naiwny, nie pakuj się w następne kłopoty. Ostrożności nigdy za dużo. Nie płać i nie podpisuj, nim nie przeczytasz i nie zrozumiesz umowy. W zawiadomieniach przynęta nazywa się to różnie: nagroda, pożyczka, dotacja, fundusz, oddłużenie. Ale wbrew obietnicom, nim się cokolwiek otrzyma, najpierw trzeba ponieść spore koszty. Te formy oszustwa najczęściej dotykają już mających kłopoty finansowe. W jednych przypadkach, aby otrzymać tysiące złotych, trzeba coś kupić, pisać dołączając znaczki albo dzwonić na audiotele. W drugich – płacić wpisowe i raty na długo przed otrzymaniem jakiejkolwiek pożyczki.
Trzeba uważać też na dane osobowe! Wystarczy zamówić książkę na druku, na którym drobnym maczkiem jest na odwrocie napisane, że zgadzamy się na przetwarzanie naszych danych, by znalazły się one w jakiejś oszukańczej firmie.
W ten sposób firma Travel4Life Alan wysyła Ważne Zawiadomienie o przyznaniu dotacji w wysokości 36 tys. zł. Pod warunkiem, że w ciągu 21 dni wykona się bardzo pilny telefon. Dzwonić trzeba pod numer, gdzie minuta rozmowy kosztuje 6,21zł plus vat, a sama „rozmowa” polega na długim słuchaniu nagrania i odpowiedzi na pytania, z których nic wynika. – Poniosłem koszty, zostałem wprowadzony w błąd – mówią ci, którzy tam dzwonili.
Najczęściej pracownicy nie przyznają się do działania ich firm w systemie argentyńskim i im podobnym, a umowy są tak skonstruowane, że trudno się czegokolwiek doczytać. Jeśli każą nam płacić przed udostępnieniem umowy, to jest wyraźny sygnał, że mamy do czynienia z oszustami.
Ewa Wiszniowska dyrektor lubelskiej delegatury Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów
wyjaśniające.