Zabytkowy murek u zbiegu ulic 3 Maja i Radziwiłłowskiej wciąż uniemożliwia przebudowę skrzyżowania. Ale Ministerstwo Kultury nie pozwala go zburzyć. Kilka dni temu część muru sama się rozpadła.
Miasto chciałoby zmodernizować skrzyżowanie ulic 3 Maja i Radziwiłłowskiej. Ale z powodu zabytkowego murku nie można poszerzyć jezdni.
- Część muru właśnie się zawaliła - mówi Anna Szpakowska, mieszkanka Lublina. - Wygląda okropnie.
- Wszystko jest brzydkie, jeśli nie jest remontowane - uważa dr Roman Zwierzchowski z Regionalnego Ośrodka Badań Dokumentacji Zabytków. - Bramę Krakowską też można było rozebrać, bo była brzydka. A jednak po remoncie nabiera blasku.
Ekspertyzy stanu technicznego murku, jakimi dysponuje miasto, stwierdzają, że jest on zbyt zniszczony, żeby go remontować. Pomysł zburzenia zabytkowej budowli popierają kierowcy. Pozwoliłoby to na modernizację skrzyżowania i ułatwienie jazdy w śródmieściu.
- Do diabła z takim zabytkiem. Codziennie stoję w korkach - twierdzi zdenerwowany pan Zbigniew.
- Nie powinno się na siłę unowocześniać staromiejskiego układu dróg - twierdzi dr Zwierzchowski. - To i tak nie odkorkuje miasta. A całej Radziwiłłowskiej nie da się poszerzyć.
W Regionalnym Ośrodku Badań Dokumentacji Zabytków uważają, że mur jest cennym elementem zabytkowego Lublina. Dlatego - ich zdaniem - trzeba znaleźć pieniądze na jego remont.
- Można też machnąć na wszystko ręką i pozbyć się całej kultury i spuścizny, którą mamy - dodaje Zwierzchowski. - My tylko wydajemy opinie biorące w obronę te "bezbronne” obiekty.
Na podstawie takiej opinii Ministerstwo Kultury już raz sprzeciwiło się skreśleniu zabytku z rejestru. I przebudowa skrzyżowania utknęła w miejscu.