Co ma zrobić osoba, która spowoduje wypadek, gdyż plakat wyborczy zasłonił jej widoczność? A wyborca, który podarł sobie spodnie o drut, którym przymocowano ulotki wyborcze do słupów? Zdaniem prawników za bezpieczeństwo prowadzonej kampanii odpowiada urząd miejski i komitety wyborcze. Urząd miejski zapowiada, że za szkody powstałe w ten sposób nie bierze całkowitej odpowiedzialności.
Zdaniem Teresy Bichty, dyrektor Krajowego Biura Wyborczego, delegatury w Lublinie za powieszone plakaty odpowiada komitet wyborczy i kandydat, znajdujący się na plakacie. - Jeśli na plakatowanie udzielił zgody urząd miejski, to jest on także współodpowiedzialny - dodaje.
Przy ulicy Staszica w Lublinie plakaty z wizerunkiem kandydata na prezydenta Lublina Jacka Sobczaka zostały przymocowane do słupków ostrym stalowym drutem, o który łatwo uszkodzić ubranie, a nawet się pokaleczyć. - Gdyby do tego doszło, to na pewno odszkodowanie musiałby zapłacić nasz komitet wyborczy - mówi J. Sobczak. - Deklaruję, że wezmę tę uwagę sobie do serca i będziemy mocować nasze plakaty w inny sposób.
Na Alejach Racławickich plakaty komitetu wyborczego SLD-UP w wielu miejscach zakłócają widoczność, przez co może dojść do wypadku drogowego. Najczęściej widnieje na nich kandydujący do Sejmiku Wojewódzkiego Piotr Włoch. - Jeśli jest pozwolenie na powieszenie tych plakatów, to za bezpieczeństwo odpowiada ten, kto je wydał - uważa Wiesław Brodowski, kandydat SLD-UP na prezydenta Lublina.
Miasto nie sprawdza, czy plakaty wyborcze są rozwieszone tak, by nie powodować zagrożenia. - Czekamy na sygnały, gdzie łamane są zasady bezpieczeństwa. Gdyby coś się wydarzyło, to będziemy domagać się, by współodpowiedzialne były także komitety wyborcze - mówi Mirosław Kalinowski, rzecznik Urzędu Miejskiego.
Zgodnie z ordynacją wyborczą jeśli doszłoby do ubytku na zdrowiu lub uszkodzenia mienia podczas kampanii wyborczej po rozwiązaniu komitetu odpowiedzialny staje się pełnomocnik komitetu.