Chciałem wyjaśnić sprawę kolizji mojego syna, a zostałem potraktowany jak śmieć – poskarżył się reporterowi Dziennika jeden z mieszkańców Babina. – Młodzi policjanci wyzywali mnie od chamów. Nie puszczę tego płazem. Sprawę bada komendant miejski.
– Poszedłem z nim na komisariat – opowiada ojciec. – Usłyszałem, że mam się zamknąć, ponieważ to nie ja prowadziłem samochód, a poza tym nie znam się na kodeksie drogowym. Chciałem rozmawiać z oficerem dyżurnym. Zajęło się mną jednak dwóch panów ubranych po cywilnemu.
Zdenerwowany Czytelnik poprosił policjanta o przedstawienie się. – Usłyszałem, że to funkcjonariusz jest od zadawania pytań. Ja mam tylko słuchać.
– Wtedy położyłem na ladzie mandat, którym został ukarany syn – mówi pan T. – Oświadczyłem, że nie zapłacę. Wtedy jeden z cywilów rzucił mi kwitem w twarz. Wyszedłem z komisariatu, mówiąc, że złożę skargę do komendanta wojewódzkiego.
– Leć nawet do telewizji! – usłyszał na odchodne. Ale daleko nie odszedł. Policjanci wybiegli za nim. – Krzyczeli, że nauczą mnie kultury. Nazwali mnie chamem – mieszkaniec Babina nie kryje wzburzenia. – Jakim prawem zwracali się do mnie per „ty”?
Całe zdarzenie obserwował oficer dyżurny. Pan T. twierdzi, że nie reagował na zachowanie swoich kolegów.
Tego samego dnia T. wysłał skargę na policjantów z Bełżyc do komendanta wojewódzkiego.
Czy rzeczywiście zajście w komisariacie miało taki przebieg, jak opowiada pan T.? Policja twierdzi co innego.
– Tego dnia na komisariat zgłosiły się dwie osoby – mówi Agnieszka Pawlak z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Jedną z nich był sprawca kolizji, drugą jego ojciec, który krzycząc stwierdził, że syn niesłusznie został ukarany mandatem. Funkcjonariusze chcieli sprawę wyjaśnić ze sprawcą kolizji. Rozmowę z nim utrudniał jednak ojciec, nie dopuszczając syna do głosu. Groził, że zwolni wszystkich z pracy. W pewnym momencie wyjął mandat oraz dokumenty i rzucił je na podłogę. Stwierdził, że nie zapłaci. Przez cały czas zachowywał się arogancko.
A. Pawlak zapowiada, że zostaną przesłuchani wszyscy świadkowie zajścia. – Gdyby zarzuty wobec nagannego zachowania policjantów się potwierdziły, to komendant wyciągnie z tego konsekwencje. Na razie trwa postępowanie wyjaśniające.