Szpitalne budynki są w złym stanie technicznym. Największy niepokój budzi stan urządzeń przeciwpożarowych. A to zagraża bezpieczeństwu pacjentów – alarmują inspektorzy NIK.
Spękane ściany, odpadające tynki i ogólnie zły stan budynków stwierdzono w Tomaszowie Lubelskim i Włodawie. W Lubartowie okazało się, że schody prowadzące do budynku głównego szpitala są tak niebezpieczne, że… zagrażają życiu i zdrowiu ludzi. – Łatwo można spaść i się poturbować. Zwłaszcza starszym ludziom – mówi pan Jacek z Lubartowa.
– Czekamy na pieniądze na ich naprawę – mówi Waldemar Dudziak, dyrektor szpitala. – Niestety, pozostałe budynki, w których przychodzi nam leczyć ludzi są w opłakanym stanie. Ale na remonty nie mamy funduszy.
Tymczasem starosta lubartowski Marian Starownik zapowiada, że jeszcze w tym roku szpital zostanie ocieplony. – Przeprowadzimy też oddziały z tzw. starego szpitala przy ulicy Słowackiego, do nowego przy ulicy Cichej.
W prawie połowie skontrolowanych lecznic niepełnosprawni pacjenci natykają się na bariery architektoniczne – stwierdza dalej NIK. Na Lubelszczyźnie widać to w Tomaszowie Lubelskim, Włodawie i Krasnymstawie. W tych szpitalach albo nie zamontowano specjalnych podjazdów i wind przy schodach, albo windy osobowe nie dojeżdżają na wszystkie kondygnacje.
– Wiadomo, że budynki są stare, ale można by zamontować szersze drzwi, czy zlikwidować progi – mówi pacjentka włodawskiego szpitala.
NIK ostrzega też, że szpitale nie dbają należycie o bezpieczeństwo pożarowe. Np. Lubartowie utrudniony był dostęp do hydrantów znajdujących się na korytarzach.
– W lubelskich szpitalach ujawniamy sporo uchybień. To nieoznakowanie dróg ewakuacyjnych, brak gaśnic, niesprawne hydranty – mówi Ryszard Starko, rzecznik lubelskiej straży pożarnej. – Na szczęście nie było w związku z nimi żadnych wypadków. Po kontrolach wydajemy zalecenia.