Od soboty czynne będą noclegownie dla osób bezdomnych. W mieście będzie blisko 100 miejsc dla mężczyzn pozostających bez dachu nad głową.
- Są osoby, które już pytają o miejsce - mówi Wojciech Bylicki, prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie, które prowadzi schronisko i noclegownię przy ulicy Dolnej Panny Marii. - Choć oficjalnie ruszamy od soboty, to nie zostawimy potrzebujących, którzy się do nas wcześniej zgłoszą.
W Lublinie są cztery noclegownie dla mężczyzn. W sumie blisko setka osób może znaleźć tam dach nad głową. Czy miejsc wystarczy? - Wszystko zależy
od pogody - mówi Bylicki. - Jeśli nie będzie mrozów, to z pewnością nie będzie przepełnienia.
Schroniska i noclegownie ściśle ze sobą współpracują. Jeśli w jednej nie ma już miejsc, wtedy jej pracownicy szukają noclegu gdzie indziej. - Nikt nie zostaje bez opieki - mówią w schroniskach.
Ci, co przyjdą do noclegowni, mogą liczyć na ciepły posiłek, kąpiel i ciepłe ubranie. Pod warunkiem że są trzeźwi. - To, niestety, duży problem - dodaje Bylicki. - Choć nasi podopieczni już wiedzą, że pijani do nas przyjść nie mogą. Tych, którzy o tym zapominają, staramy się kierować do psychologów, aby skończyli z nałogiem.
Wrzuć datek
- W końcu zbieramy dla naszych znajomych i dla siebie. Zbiórka prowadzona jest na dwóch lubelskich cmentarzach. Przy Drodze Męczenników Majdanka i przy ulicy Lipowej. - Do tej pory udało się zebrać około 2 tysięcy zł. - mówi Agata Świąder-Pitera z bractwa. - Akcja prowadzona będzie do jutra, a później jeszcze od 3 do 5 listopada.
Okres jesienno-zimowy to czas bardzo trudny dla podopiecznych jadłodajni. - Coraz więcej osób prosi nas o pomoc, wśród nich wiele matek samotnie wychowujących dzieci i rodzin wielodzietnych - dodaje Świąder-Pitera.