Do końca czerwca Lublin powinien mieć specjalistyczną, trójwymiarową mapę hałasu. Taki obowiązek nałożył Parlament Europejski.
Szczegółową mapę hałasu musi mieć każda położona na terenie Unii Europejskiej metropolia, która ma więcej niż 250 tys. mieszkańców. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego dokładnie mówi, jakie dane powinny znaleźć się w takiej bazie. Mapa musi uwzględniać hałas z lotnisk, torów kolejowych, dróg i zakładów przemysłowych. A wszystko z dokładnością co do piętra i co do budynku oraz z podziałem na porę dzienną, wieczorową i nocną. W pomiarach trzeba też jasno wykazać, w których miejscach dopuszczalne normy zostały przekroczone.
Lublin na swoją bazę danych o hałasie musi jeszcze poczekać. Mimo że specjalną mapę bazową, na którą trzeba nanieść dane miasto, zamówiło w ubiegłym roku.
- O tym, że uda się zrobić to w terminie ustawodawca może zapomnieć - zżyma się Tomasz Radzikowski z Wydziału Ochrony Środowiska w lubelskim Urzędzie Miasta. - Nadal brakuje przepisów wykonawczych, określających szczegółowe warunki prowadzenia takich pomiarów - dodaje. A czasu było aż nadto, bo unijna dyrektywa powstała w czerwcu 2002 r.
W marcu powinien być już ogłoszony przetarg na dostawę specjalistycznego oprogramowania, sprzętu do tworzenia bazy danych oraz wykonanie pomiarów. - A nie robi się tego używając mikrofonów, ale poprzez matematyczne obliczenia - precyzuje Radzikowski. - Hałas rozchodzi się w pionie i poziomie, różne jego rodzaje nakładają się na siebie, na przykład odgłosy z dróg i zakładów przemysłowych. To wszystko trzeba tu uwzględnić. Dopiero później wyniki takich wyliczeń są weryfikowane poprzez pomiary mikrofonami.
Wraz z mapą powinna powstać dokładna analiza miejskiego hałasu z receptą na jego wyeliminowanie lub ograniczenie. W niektórych przypadkach może wystarczyć wymiana okien w budynkach. W innych konieczne będzie nasadzenie zieleni lub budowa ekranów akustycznych.