Uszanujcie głos mieszkańców opowiadających się przeciw zabudowie górek – apelują aktywiści, którzy namawiali do głosowania na „nie”. Ich zdaniem samorządowcy nie powinni się zasłaniać zbyt małą frekwencją, tylko opowiedzieć się przeciw budowie bloków mieszkalnych na dawnym poligonie
– Wyniki są proste – komentuje Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka, organizacji przeciwnej budowie bloków na górkach. – Ogłoszono referendum, poproszono mieszkańców Lublina o zdanie, ubierając to w dużo wyrazów „oddajmy głos ludowi”, „posłuchajmy głosu mieszkańców”. Mieszkańcy wypowiedzieli się z bardzo dużą przewagą, którą w normalnych wyborach uznano by za dominującą. Powiedzieli „nie”.
Zdaniem Gorczycy rozkład głosów jest tak wyraźny, że nie powinna mieć znaczenia niska frekwencja skutkująca nieważnością referendum. – To, co radni i prezydent zrobią z tym referendum będzie kolejnym sprawdzianem tego, czy rzeczywiście zapowiedzi o umiłowaniu demokracji i oddaniu mieszkańcom głosu były traktowane poważnie, czy też była to kolejna próba załatwienia deweloperowi intratnego biznesu – przekonuje prezes organizacji ekologów.
Społecznicy zwracają uwagę na to, że kampania przed referendum była dla nich nierówną walką z przedsiębiorcą, którego stać na reklamę. – Deweloper korzystał ze swojej przewagi ekonomicznej jak tylko potrafił, wytapetował miasto swoim przekazem, a mimo to dwie trzecie osób, które poszły na referendum powiedziały „nie” – mówi Gorczyca.
Aktywiści oczekują, że samorząd Lublina odrzuci prośby TBV o umożliwienie budowy bloków. Liczą również na to, że Ratusz pozbawi spółkę obecnych możliwości zabudowy tego terenu.
– Powinniśmy się zastanowić, czy zmiana planu nie powinna iść w stronę odwrócenia możliwości inwestowania na 30 ha, żeby to był w całości 105-hektarowy teren naturalistycznej zieleni na północy miasta – przekonuje Paweł Cegiełko, jeden ze społeczników.
Zauważają oni, że na głosowanie najchętniej poszły osoby mieszkające blisko górek. – O czym to świadczy? Otóż narracja dewelopera, że są tam chaszcze, że kleszcze skaczą na ludzi, nie jest prawdziwa – ocenia Paulina Zarębska-Denysiuk. – Ci ludzie się po prostu nie boją tego zielonego terenu i nie chcą mieć tam blokowiska.