Skończyły się testy na gumowych manekinach. Pięciotonowy aparat do niszczenia raka już leczy ludzi. Wiązką energii o potężnej mocy likwiduje nowotwory u kilku pacjentów dziennie. – Na razie pracujemy na jedną zmianę – mówi dr Krzysztof Paprota z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. – Docelowo będą dwie. I około 20 pacjentów na dzień.
Takiego leczenia nie prowadzi nikt inny na Lubelszczyźnie. Sprzęt przyjechał do Lublina ze Stanów Zjednoczonych w ubiegłym roku. Urządzenie umie bardzo precyzyjnie zlokalizować guz, który ma być naświetlony. Dzięki temu niszczy tkanki chore, oszczędzając zdrowe. Będzie służył do radykalnego leczenia ciężkich przypadków. A także nietypowych, z trudnymi do zlokalizowania guzami. Pomoc tu znajdą chore na raka dzieci, a także dorośli z nowotworami głowy, szyi, jamy brzusznej, klatki piersiowej. Aparat kosztował 7,3 mln zł. Urządzenia dodatkowe ponad 4 mln zł. Bunkier do naświetlań – 4 mln zł. W sumie inwestycja pochłonęła ponad 15 mln zł.