Bandyci, którzy z bronią w ręku napadli w piątek na pocztę przy
ul. Czeremchowej w Lublinie nie byli zamaskowani. To ich zgubiło. Kilka osób zapamiętało ich twarze. Policyjny grafik mógł szybko narysować portrety pamięciowe złodziei.
- Na poczcie, która mieści się w kilku pomieszczeniach bloku mieszkalnego znajdowała się w czasie napadu tylko jedna pracownica - opowiada Krzysztof Latos z zespołu prasowego KWP w Lublinie. - Żadnego ochroniarza. Był to zaplanowany skok. Złodzieje musieli wcześniej obserwować to miejsce. Czuli się pewnie, żaden nie był zamaskowany.
Policja odtworzyła przebieg napadu. Stąd wiadomo, że jeden z bandytów został na zewnątrz zabezpieczając miejsce akcji. Drugi stał na czatach w przedsionku poczty.
Zdaniem Elżbiety Mroczkowskiej, rzecznika Dyrekcji Okręgu Poczty w Lublinie, pracownica placówki przy ul. Czeremchowej zachowała się w czasie napadu zgodnie z instrukcjami obowiązującymi pocztowców. - W poniedziałek otrzyma pomoc policyjnego psychologa - zapewniła pani rzecznik.
Wczoraj policja sporządziła portrety pamięciowe dwóch z trzech bandytów, którzy ograbili pocztę przy Czeremchowej. Było to możliwe dzięki zeznaniom świadków, do których dotarli funkcjonariusze. Policja nadal prosi osoby, które widziały sprawców napadu o kontakt z Komendą Miejską Policji w Lublinie, tel. 535-57-27 lub z numerem alarmowym 997.
Przed dwoma laty do podobnego napadu w Lublinie doszło na poczcie przy ul. Bukowej. Sprawcy zostali zatrzymani.