Niecałe 7 tysięcy osób skorzystało w lipcu z plaży przy Al. Zygmuntowskich. To trzy razy mniej niż w tym samym czasie rok temu. Powód? - Fatalna pogoda.
MOSiR tłumaczy to fatalną pogodą. - W lipcu było aż osiem dni, w które na plaży nie było ani jednej osoby, bo lał deszcz - mówi Robert Malikowski z Ośrodka. - Pogoda jest w tym roku wybitnie nie do opalania, a jej wahania nie zachęcają lublinian do wybrania się na plażę. Ale uważam, że dotychczasowy wynik i tak jest niezły.
Co ważne, mimo fatalnej pogody plaża nie przyniesie miastu strat. - Większość nakładów (ok. 50 tys. zł - przy red.) ponieśliśmy rok temu, a i tak zwróciło się to z nawiązką - podkreśla Malikowski. - W tym roku to już czysty zysk. Zarobione pieniądze możemy zainwestować w dalszą rozbudowę naszej plaży.
W tym roku MOSiR uruchomił przy al. Zygmuntowskich nowy basen, o wymiarach 13 na 7 metrów. Oprócz tego do dyspozycji lublinian jest duży basen i brodzik ze zjeżdżalnią dla dzieci. - To i tak mało. Bo ludzie łakną wody. Tym bardziej, że nie można pływać w Zalewie Zembrzyckim - przyznaje Malikowski.
A nad zalewem od tego roku miasto także otworzyło plażę. Za pół miliona zł w ośrodku "Słoneczny Wrotków” MOSiR usypał 150-metrową piaszczystą riwierę, odnowił sanitariaty, uruchomił punkt gastronomiczny i scenę, na której co weekend odbywają się koncerty rockowe i szanty. Ruszyła też wypożyczalnia sprzętu wodnego z 30 nowymi kajakami i 10 rowerami wodnymi.
- Mimo kiepskiej pogody z naszych usług nad Zalewem w lipcu skorzystało co najmniej kilkanaście tysięcy lublinian - podkreśla Robert Malikowski. Oprócz plażowiczów, przyjeżdżają tam również wędkarze oraz rowerzyści.
Tak było chociażby wczoraj, gdzie nad Zalewem Urząd Miasta zorganizował Ekopiknik Rodzinny. - W taką pogodę nie ma co jechać nad żadne jezioro, ale żal też siedzieć w domu. Dlatego przyjechaliśmy z rodziną nad Zalew - mówi Beata Dadej z Lublina.