Zwolnienie z aresztu ponad 40 Chińczyków podejrzanych o oszustwa było błędem - uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie. Nakazał Sądowi Okręgowemu ponowne zajęcie się sprawą, ale na skuteczną interwencję może być już za późno. Wszyscy podejrzani zdążyli wyjechać do Chin.
Szanujemy rozstrzygnięcia sądu, ale straciliśmy aresztantów – przyznają śledczy. Dodaję, że szanse na postawienie obcokrajowców przed polskim sądem są teraz minimalne.
– Teoretycznie, jeśli sąd postanowi teraz o ich aresztowaniu, można wydać za nimi listy gończe – wyjaśnia Maciej Forkiewicz, naczelnik lubelskiego wydziału Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury. – Będziemy na nich czekać i jeśli pojawią się na terenie Unii Europejskiej, zostaną zatrzymani.
Sprawa dotyczy 48 Chińczyków z Tajwanu, podejrzanych o wyłudzanie pieniędzy metodą „na policjanta”. Wszyscy byli tymczasowo aresztowani, ale Sąd Okręgowy w Lublinie wypuścił ich na wolność. Uznał, że śledztwo w tej sprawie może trwać dłużej niż maksymalna kara więzienia grożąca podejrzanym.
Polska prokuratura musi bowiem uzyskać materiały z Chin oraz 16 krajów Europy. Śledztwo przedłużono już do stycznia przyszłego roku.
Prokuratura nie zgodziła się ze stanowiskiem sądu i złożyła zażalenie. Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił postanowienia dotyczące zwolnienia z aresztu i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. Stwierdził, że obcokrajowcy po wyjściu na wolność mogą wyjechać z Polski. Tak też się stało.
– Wszyscy podejrzani są już w Tajwanie, gdzie zostali aresztowani. Wyjątkiem są trzy kobiety w ciąży, które zwolniono z aresztu za poręczeniem majątkowym – dodaje prokurator Florkiewicz.
Śledczy przyznają, że członkowie gangu działali wcześniej w różnych krajach Europy. Po zatrzymaniach wracali do Chin. Po pewnym czasie niektórzy powracali do dawnego procederu. Możliwe więc, że tak będzie i tym razem.
Z ustaleń prokuratury wynika, że podejrzani dzwonili do swoich ofiar w Chinach. Podawali się za przedstawicieli instytucji państwowych. Informowali rozmówców, że toczy się przeciwko nim śledztwo, ale można uniknąć zarzutów pod warunkiem przelania pieniędzy na wskazane konto. Poszkodowani wysyłali pieniądze do banków na całym świecie. Jeden z pokrzywdzonych stracił ponad 730 tys. euro.
W związku ze sprawą w Polsce zatrzymano nie tylko Chińczyków, ale również Izabelę M. To tancerka i celebrytka z Lublina. Zdaniem prokuratury uczestniczyła ona w co najmniej siedmiu oszustwach. W jej mieszkaniu odnaleziono 230 tys. zł, ukryte w skarpecie.
Izabela M. została zwolniona z aresztu po wpłaceniu 300 tys. zł poręczenia majątkowego. Wcześniej zarzucono jej wyłudzenie ponad miliona euro oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Izabela M nie przyznała się do winy.