Janusz Palikot , jak gwiazda, zgodził się na sesję zdjęciową do kolorowego pisma. Pozował z dziećmi - po raz pierwszy - szczyci się tygodnik "Viva!". Czy sesja była męcząca? Tego nie wiadomo. Ale po wszystkim polityk postanowił trochę poprzeklinać.
Sesja zdjęciowa ukazała się w tygodniku"Viva". Na okładce poseł dumnie prezentuje syna Franciszka i córkę Zosię. Z dziećmi podczas wakacyjnego wypoczynku pokazał się również szef SLD Grzegorz Napieralski.
Jednak Janusz Palikot nie byłby sobą, gdyby nie wywołał skandalu lub skandaliku. Tym razem opublikował na swoim blogu notkę z wakacyjnej wyprawy na Mazury. Poseł pojechał nie tylko po to, aby poopalać się na jachcie. Wziął udział w seminarium na temat Fiodora Dostojewskiego.
Druga połowa wspomnień z wyprawy traci intelektualny charakter. Palikot dosadnie opisuje, w jaki sposób zetknął się z kulturą ulicy. "Od dwudziestej trzeciej do czwartej w nocy młodzi prowadzili dialogi z użyciem tylko jednego słowa: je..ć" - pisze lider lubelskiej PO.
Palikot, zarażony wulgaryzmami, opisuje przy ich użyciu dalszą część wyprawy: "Je..ne słońce zbudziło mnie o szóstej. I potem zaje....śmy śniadanie i zaje...cie popłynęliśmy dalej w ten je..ny mazurski krajobraz."