Tysiące pasażerów klęło dziś na przystankach. Przez blisko trzy godziny nie kursowała połowa lubelskich trolejbusów, bo TIR zerwał druty nad ul. Kunickiego.
W trasie utknęły pozbawione zasilania trolejbusy kursujących na Dziesiątą linii 151, 152 i 160 oraz dworcowa linia 150. - W gorszą godzinę to się nie mogło przydarzyć - irytuje się Zofia Bartoszek, stojąca w tłumie pasażerów na przystanku przed wiaduktem. - Już w drugi autobus się nie zmieściłam, bo taki był tłok. A to już nie te lata, żebym się rozpychała łokciami - ze smutkiem kiwa głową.
- W Warszawie widziałem specjalne przeszkody zawieszone nad obniżonym odcinkiem trakcji tramwajowej. Tam ciężarówka zanim zerwie druty zahacza o to ograniczenie - opowiada kierowca jednego z trolejbusów uwięzionych na al. Piłsudskiego.
Kompletnie zdezorientowani byli pasażerowie na przystankach oddalonych od miejsca awarii. - Chcę dojechać pod szpital abramowicki. Już cztery trolejbusy powinny przyjechać, a nie było żadnego - Katarzyna Szopa nerwowo spaceruje przy ul. Lipowej. O awarii na ul. Kunickiego dowiedziała się od nas. - Mogliby chociaż podjechać i jakieś kartki wywiesić.
Ale nie było ani kartek, ani zastępczej komunikacji. - Nie możemy ściągać autobusów jeżdżących po mieście na innych liniach - broni się Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK. I każe czekać dalej.
Ruch trolejbusów udało się wznowić dopiero o godz. 16.43. Ale nie oznacza to, że od razu wszystko wróciło do normy. Zanim wozy "złapały” rozkład minęła godzina.
Kierowca TIR-a został ukarany przez policję. Dostał 300 zł mandatu.