Msza święta w archikatedrze, prezentacja okolicznościowego znaczka pocztowego i koncert orkiestry Filharmonii Lubelskiej towarzyszyły uroczystościom związanym z 450. rocznicą zawarcia Unii Lubelskiej. Głównym punktem państwowych obchodów było spotkanie parlamentarzystów z Polski i Litwy w Centrum Spotkania Kultur.
Gdy 10 lat temu świętowano 440-lecie wydarzeń z 1569 roku, do Lublina przyjechali ówcześni prezydenci Polski, Litwy i Ukrainy. Lech Kaczyński, Valdas Adamus i Wiktor Juszczenko wzięli udział m. in. w przemarszu przez centrum miasta i spotkali się z mieszkańcami na pl. Po Farze. W niedzielę wśród "najwyższych rangą urzędników państwowych", jak zapowiadała Kancelaria Sejmu, byli: marszałkowie Sejmu Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski i przewodniczący Seimasu (litewskiego parlamentu) Viktoras Pranckietis. W imieniu prezydenta Andrzeja Dudy przyjechał szef jego gabinetu Krzysztof Szczerski. Na chwilę w Lublinie pojawił się premier Mateusz Morawiecki, który uczestniczył w mszy św. w archikatedrze lubelskiej i złożeniu kwiatów pod pomnikiem Unii Lubelskiej na pl. Litewskim, a następnie udał się w podróż do Brukseli. W dalszej części uroczystości stronę rządową reprezentował wicepremier Jacek Sasin.
– Unia lubelska była epokowym wydarzeniem, które na wiele lat określiło porządek polityczny i ład społeczny w Europie środkowej. Dzięki niej powstała bowiem Rzeczpospolita Obojga Narodów – podmiot polityczny, który stanowił rzadki przykład udanego kompromisu pomiędzy różnymi narodami, ziemiami, religiami, kulturami i językami – podkreślał podczas debaty z udziałem przedstawicieli parlamentów Marek Kuchciński.
I dodał, że państwo polski-litewskie było wówczas wyjątkiem w Europie, gdzie standardem stawały się rządy absolutystyczne i zasada „czyj kraj, tego religia”. – Rzeczpospolita była zaprzeczeniem tych tendencji, dlatego stała się atrakcyjna dla wielu ludzi. Osiedlali się w jej granicach przybysze z państw ościennych, bo gwarantowała im stabilność i bezpieczny rozwój – podsumował Kuchciński.
W podobnym tonie wypowiadali się inni politycy. Podkreślali też, że Unia lubelska była w pewnym sensie protoplastką Unii Europejskiej.
– Razem tworzymy unię i przez ostatnie 10 lat staliśmy przed wieloma wyzwaniami: emigracją, terroryzmem, kryzysem ekonomicznym, groźbą agresji Rosji i to przetestowało nasz sposób reagowania. Żaden kraj nie może stawić czoła światowemu zagrożeniu. UE musi być silna i spójna – podkreślała Ināra Mūrniece, przewodnicząca Saeimy Republiki Łotewskiej, która stwierdziła nawet, że dzisiejsza wspólnota może się uczyć od Unii lubelskiej.
– Ocena tego dziedzictwa nie jest jednoznaczna. Były też błędy, których możemy uniknąć w przyszłości – mówił natomiast János Latorcai, wiceprzewodniczący węgierskiego Zgromadzenia Narodowego. Według Węgra te błędy to np. dualizm władzy i liberum veto. – Które przeszkodziło w dalszym rozwoju i rozwinięciu wizji – tłumaczył Węgier.