W tym tygodniu biegli powinni przedstawić finalną opinię w sprawie pedofila, który zamieszkał na lubelskim Czechowie. Decydując o dalszych losach mężczyzny sąd oprze się na ocenie lekarzy. Teraz pilnują go policjanci.
Mirosław W.* pracował przed laty jako nauczyciel. Został skazany za seksualne napastowanie dzieci. Niedawno zakończył trzyletnią odsiadkę i wyszedł z więzienia w Rzeszowie. Zamieszkał w jednym z bloków w Lublinie, tuż obok szkoły podstawowej i przedszkola.
Wobec Mirosława W. wszczęto postępowanie opisane w tzw. „ustawie o bestiach”. Lekarze badający mężczyznę przed wyjściem na wolność ocenili bowiem, że nadal nie pozbył się on swoich skłonności. Nauczyciel może więc trafić do zamkniętego zakładu w Gostyninie. Inna opcja to objęcie go tzw. nadzorem prewencyjnym, sprawowanym przez policję. Decyzja w tej sprawie należy do sądu.
Mirosław W. jest na wolności, bo postępowanie opisane w „ustawie o bestiach” wszczęto zbyt późno. Nauczyciel zdążył wyjść na wolność. Sąd wydał jednak wobec niego tzw. postanowienie zabezpieczające. Na jego podstawie policjanci dostali prawo m.in. do stałej obserwacji mężczyzny. Mirosław W. musi im zgłaszać każdą zmianę miejsca pobytu. Nie może również opuszczać kraju. Czeka na rozstrzygnięcie sądu. Ostatnia opinia biegłych w sprawie Mirosława W. nie była dla niego korzystna.
– Pełnomocnik mężczyzny złożył do niej zastrzeżenia, które przesłaliśmy do biegłych – wyjaśnia sędzia Marzena Ossolińska-Plęs, rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie. – Czekamy na opinię uzupełniającą.
Po zapoznaniu się ze stanowiskiem lekarzy sąd zdecyduje o tym, czy Mirosław W. będzie mógł pozostać na wolności.
* dane zmienione