Małżonkowie z Radawca Małego odpowiedzą za maltretowanie dzieci. Zdaniem prokuratury, przez lata znęcali się nad podopiecznymi, którzy przebywali u nich w rodzinie zastępczej. Para cieszyła się bardzo dobrą opinią pracowników socjalnych.
W rezultacie prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 37-letniej Małgorzacie P. oraz 41-letniemu Witoldowi P. Zarzuty dotyczą znęcania nad dwanaściorgiem dzieci w okresie od 2006 do 2013 roku. Obecnie czworo dzieci to osoby pełnoletnie. Pozostałe mają od 8 do 16 lat.
Ograniczali jedzenie, toaletę
- Małgorzata P. uderzała pokrzywdzonych pięścią w głowę, szarpała za uszy i włosy, popychała, groziła uszkodzeniem ciała - wylicza Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Stosowała kary w postaci zamykania w pomieszczeniu jak również zakazy przemieszczania się po domu.
Według prokuratury, dzieci miały zakaz korzystania z toalety bez zezwolenia, były wyzywane, ograniczano im dostęp do jedzenia, kąpieli i zabawek. Maluchy miały być również wykorzystywane do pracy w gospodarstwie.
Zarzuty wobec Witolda P. są podobne.
Kazał klęczeć
- Uderzał głowami dzieci o ścianę, szarpał za ubrania, bił paskiem w pośladki. Kazał godzinami klęczeć z rękami w górze - wylicza Syk-Jankowska.
Małżonkowie nie przyznali się do winy. W swoich wyjaśnieniach zaprzeczyli relacjom, jakie składały dzieci.
- Małoletni zostali przesłuchani przez sąd w obecności psychologa. Biegli stwierdzili, że ich zeznania są wiarygodne - kwituje Syk-Jankowska.
Od października 2013 r. małżeństwo P. nie jest już rodziną zastępczą. Wcześniej pieczę nad nimi sprawowało lubelskie Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie.
Dobra rodzina
- Rodzina była oceniana bardzo dobrze. Dostała nawet nagrodę wojewody - mówi Aneta Łońska, dyrektor PCPR w Lublinie. - Małżonkowie byli pod ścisłym nadzorem naszych pracowników. Były co do nich zastrzeżenia, ale nie takiej wagi. Chodziło np. o organizację czasu wolnego. Kładliśmy też nacisk na udział dzieci w różnych kołach zainteresowań. Nie było żadnych symptomów wskazujących, że w rodzinie dochodzi do przemocy.
Do czasu sądowego rozstrzygnięcia sprawy PCPR nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji wobec swoich pracowników. Małżonkom P. grozi do 5 lat więzienia.